ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
^ .
pono wał Garret po Jeniy w sobotę wieczorem - zapro-że uda nam się W3^u^amyśle- ~ Istnieje niewielka szansa, możemy na to liczyć Z Camp David> ale za bardzo nie
Wkrótce, po trzy^ .
dziestej prezydent w t n Moncur ogłosiła, że o dwu-
i mniejszości Izby i § °Warzystwie przywódców większości
du. Hopkinson przelc611^11 wygłosi przemówienie do naro-
w dość bezbarwny^0113* Garreta i prezydenta, że zamiast
Piej będzie urządzić f°koju Prasowym Białego Domu Ie-
Wschodnim. Staną wt°,W ozdobnym i dostojnym Pokoju
niej stały cztery tr^ y tam' s^zie zaledwie dzień wcześ-
liczne znaczenie t&g^^' HoPkinson twierdził, że symbo-
żone przez media, s;wj aIctu z Pewnością zostanie dostrze-
dziennikarzom, któr aszcza3eśli zwróci na to uwagę kilku
wdzięczność. Prezvrt ^ Sa mU z roznycb powodów winni
mitycznego ptaka, t;t-6nt b?dzie porównany do Feniksa,
niejszy i czystszy niż t?^ powstaJe z ognistych popiołów sil-
ciężkich przejść i cje pr:fednio- Tak samo prezydent mimo
silniejszy i lepszy o>- JPleń minionego tygodnia wróci jako
Hopkinson chich^nÓdCa-wynikającego z maj^j nerwowo wskutek podniecenia
kie media były już o^Pu^°Wania opinią publiczną. Wszyst-nięcie nowej koalicji Jc^6 i niecierpliwie czekały na odsło-ta zostały wcześniej "r °P^e tekstu przemówienia prezyden-rzy już je przejrzała ^.Zpr°wadzone i większość dziennika-
^.prowadzone i większość dziennika- hopkinson stał w bocznym wejściu do
160
Pokoju Wschodniego i dokładnie o ósmej dał znak realizatorom. Chwilę później prezydent wszedł do sali, a za nim najważniejsi przedstawiciele obu partii. Prezydent stanął za mównicą, a liderzy ugrupowań zajęli miejsca z tyłu, tworząc zaplanowane korzystne tło.
Zaczynając przemówienie, Stevens wyglądał jak generał ruszający do boju.
- Dobry wieczór, rodacy. Miniony tydzień był trudny dla naszego kraju. Nasz naród stracił kilku ze swych najlepszych przywódców: czterech ludzi, którzy wszystko oddali swojemu krajowi... naszemu krajowi. Jeszcze raz proszę is o to, byście pamiętali o nich w swoich modlitwach. -ezydent przerwał i na chwilę pochylił głowę. Hopkinson stał z boku i wyglądał bardziej jak reżyser sztuki teatralnej niż dyrektor komunikacyjny Białego Jomu. Z zadowoleniem pokiwał głową, widząc, że prezy-ient pamiętał o zaplanowanym geście modlitewnego skłonienia głowy. Stevens ćwiczył to przemówienie dziewięć razy. Za każdym razem Hopkinson szczegółowo analizo-ł każdy gest, aż wreszcie osiągnął zamierzony efekt, sraz stał i przewidywał każde skinienie głowy, ruch ręki, wyraz twarzy i zmianę tonu głosu prezydenta.
Stevens podniósł głowę i patrzył w znajdujący się po jego lewej stronie teleprompter.
Nasz naród przeszedł wiele prób. Przetrwaliśmy je dzię-naszej sile i różnorodności. Przetrwaliśmy, bo przywód-naszego kraju mieli odwagę odłożyć osobiste przekona-Ja> stanąć razem i robić to, co było dobre dla Ameryki, tego tu dziś jesteśmy. - Prezydent odwrócił się i wska-*na stojących za nim polityków. - Osoby, które są tu dziś mn^> reprezentują dwie partie, które pomogły ukształ-wac Amerykę i uczynić ją wielką. W normalnych cza-1 "yłoby bardzo trudno doprowadzić nas do zgody na "tolwjek temat, ale kiedy zagrożona jest sama tkanka lokracji, to nasze stanowiska są zgodne. To dlatego przy-lsrny tu dziś razem. Przyszliśmy, by ogłosić, że odkłada-y na bok dzielące nas różnice i będziemy działać jednomyślnie .-...Ś
161
Nie stchórzymy przed żądaniami terrorystów. Przetrwanie zasad demokratycznych jest dużo ważniejsze niż nasze osobiste przekonania. Jutro wieczorem polecę do Camp David z liderami Izby i Senatu. Podczas weekendu będziemy pracowali nad moją propozycją budżetu i uzgodnimy dwupartyjny plan na przyszły rok. Zostaliśmy wybrani, by kierować tym krajem. Stevens ponownie odwrócił się i wskazał na ludzi stojących za nim. -1 nie damy się szantażować terrorystom!
Jasnowłosy zabójca oglądał w telewizji przemówienie prezydenta. Jeszcze zanim się skończyło, zaczął układać w myśli listę rzeczy, które musi zrobić przed wschodem słońca. Wstał z kanapy i zszedł do piwnicy
|
WÄ
tki
|