ďťż

Opowiadał, a Jenny usiadła u jego boku z Sammym i Bubbles i nuciła melodyjkę...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Metria, zaciekawiona wiadomościami o dawnych Królach, którym w odpowiednim czasie nie poświęciła zbyt wiele uwagi, słuchała w skupieniu. Uświadomiła sobie, że dzięki duszy zyskała nowy punkt widzenia i tamte wydarzenia teraz coś dla niej znaczyły. Pamiętała barbarzyńską Trzecią Falę, dokonującą masowych rzezi barbarzyńską Drugą Falę. Za to Czwarta Fala była zupełnie inna i stworzyła podstawy świetności ludzkiego królestwa. Ujrzała starego Króla Medina, ustępującego z tronu, zostawiającego żonę, Maginię Tapis, i udającego się do Mundanii w sprawach zrozumiałych jedynie dla niego. Tapis była tak rozzłoszczona, że już nigdy ponownie nie wyszła za mąż i nigdy nie wspomniała o Merlinie. Tolerowała swoją córkę księżniczkę, lecz żadna z nich nie napomykała o łączącym je pokrewieństwie, bo obie usunęły ze swego życia pamięć o Królu. - Taak, Merlin miał w Mundanii do załatwienia ważną sprawę odezwał się Ichabod; stał obok Metrii, obserwując, jak Król Merlin opuszcza Xanth. - Był tam chłopiec, Artur, którego musiał wyedukować na króla. - To było ważniejsze niż władanie Xanth? - spytała Jenny; stała po drugiej stronie Ichaboda. Stary Mundańczyk wzruszył ramionami. - Niektórzy tak uważali. - Hej, nadchodzi Roogna - odezwała się Kim, stojąca obok Metrii. - Ale zaczyna być za dużo niepotrzebnych dat. Potem, w roku 228, na tron wstąpił Mag Roogna, którego talentem była adaptacja. Osiem lat później księżniczka zmieniła plany i wyszła za niego, z błogosławieństwem matki, bo naprawdę był porządnym człowiekiem. Przy pomocy centaurów wzniósł Zamek Roogna. - Centaury, oczywiście - odezwał się Arnold. - Żadna inna rasa nie była w tym biegła. Król Roogna zmarł, walcząc z Szóstą Falą. To była paskudna scena, bo najeźdźcy mundańscy byli okropnie bezlitośni i nie mieli pojęcia o magii. Ichabod, Kim i Dug jednocześnie się skrzywili, zawstydzeni swoim dziedzictwem. Miejsce Roogny zajęła pierwsza królowa, Czarodziejka Rana, której talentem było tworzenie; stało się to w 286 roku. Kiedy zmarła w 325, jej miejsce zajął Mag Reitas, którego talentem było rozwiązywanie problemów. Niestety, generował tyle samo problemów, ile rozwiązywał, bo zawsze występowały niezamierzone komplikacje. Kiedy jedna z tych komplikacji zabiła go w 350 roku, kończąc jego władanie, Królem został Mag Rune, syn Rany. Jego talentem była ewokacja. - Za dużo tych dat - mruknęła Kim. Rune władał do 378, kiedy to poległ, walcząc z Siódmą Falą. Ludzie, desperacko pragnąc przywódcy, który by ich ocalił, namówili zombi Jonathana do objęcia tronu. - Mistrz Zombi! - wykrzyknęła Kim. - To on był Królem Xanth? Metria wyskoczyła ze swojego snu. Znów była we współczesnym Xanth. - Przecież demony nie śnią - zaoponowała. - Owszem, śnisz, kiedy masz duszę - stwierdziła Jenny. - Akurat teraz śniłyśmy wspólnie; widziałam cię, obserwującą paradę Królów wraz ze mną. Wszyscy tam byliśmy. - To prawda, teraz mogę śnić - powiedziała Metria. - W ubiegłym roku Mentia śniła z gargulcem Garym. To była naprawdę starożytna historia. - Przepraszam, że nas wszystkich stamtąd wyrwałam - odezwała się Kim. - Kiedy Jenny nuci, to każdy, kto nie uważa, może wejść w jeden z jej snów. To jej talent. Ale łatwo ludzi stamtąd wypłoszyć. Powinnam była trzymać buzię na kłódkę, jak zwykle. Ale ten Mistrz Zombi jako Król Xanth... czemu nigdy o tym nie wspomniał? - Cóż, zombi nie mają zbyt dobrej pamięci - rzekł Arnold. - Bo ich głowy są wypełnione... - Nieważne! - przerwała Kim. - Wiem, w czym rzecz. Ale jak zombi mógłby rządzić? - Pamiętam to - stwierdziła Metria. - To był jedyny Król, którego nie próbowałam uwieść! Nie można go było zabić, więc każdy, kto go zaatakował, tylko się stresował, póki Jonathan go nie dopadł i nie zagroził, że i jego zmieni w zombi. - Przecież nie mógł zmieniać w zombi żywych ludzi - powiedziała Kim. - Nie zawsze o tym wiedzieli. No i oczywiście mógł sprawić, żeby ich najpierw zabito. Robili dokładnie to, co im nakazał, żeby się trzymał od nich z daleka. I tak czynił, dopóki postępowali, jak trzeba. Tak naprawdę był bardzo łagodnym facetem. To dlatego jego panowanie trwało cały wiek. W końcu miał wyżej uszu tej cholernej roboty i abdykował. I tak bardziej go interesowało latanie za duszycą Millie. Kim potrząsnęła głową. - Miałaś rację: są w historii Xanth zakamarki, których w ogóle nie podejrzewałam. Mistrz Zombi jest całkiem miłym gostkiem teraz, kiedy żyje. - Zawsze był. Po prostu inni nie mogli znieść jego talentu. Więc był trochę odizolowany, póki go Millie nie pokochała. Nadciągała noc, więc Kim wymazała ładny kawałek ziemi, tworząc jamę, a potem naniosła na wierzch przykrycie i mieli do snu bezpieczne podziemne schronienie. Sammy odnalazł poduszkowca i kocowca, więc mieli wygodne posłania. - Nam by wystarczyło jedno posłanie - odezwał się z nadzieją w głosie Dug. - Przykro mi, ale swoje już dzielę z Bubbles - poinformowała go Kim. Dug się nie sprzeczał: najwyraźniej już kiedyś o tym rozmawiali. Metria nie musiała spać, ale przysiadła, żeby znów śnić, kiedy Jenny zaczęła nucić. Tym razem śniła o Magu Vorteksie, który został Królem w 478, po abdykacji Króla Zombi. Talentem Vorteksa było przyzywanie demonów. Jakże dobrze to pamiętała! Przyzwał ją kiedyś, ale w żadnej interesującej sprawie; po prostu był ciekaw jej, jak to nazwał, defektu wymowy. Starała się go zabawić, uwodząc. ale był ubezpieczony przed uwiedzeniem przez demonicę. To wtedy się przekonała, że czasem lepiej ukryć swoją prawdziwą naturę, i ta ostrożność bardzo się jej przydała dwa wieki później, przy Królu Gromdenie. Ale i tak trzeba było dobre pięć minut uwodzicielskich starań, żeby się zorientowała, że to nie działa na Vorteksa. Już była gotowa na ostateczność, na pokazanie mu swojej bielizny, gdy... - O rety! - wykrzyknął Dug. - To ci dopiero ekscytująca scena! - Precz z tego snu! - warknęła na niego Kim i zniknął, lecz zaciekawienie pozostało na jego twarzy. A więc to był znowu zbiorowy sen. No i dobrze; Metria stwierdziła, że nawet lubi towarzystwo. Talent Jenny byl bardzo fajny. - Dzięki - powiedziała Jenny. Sen trwał nadal, zajmując się kolejnym imieniem z listy, Królem Neytronem, którego talentem było ubarwianie życia; i on nie potrzebował żadnej seksownej demonicy, bo wystarczało mu namalować kobietę, której pragnął, i była jego. Namalował również wyszukane wyposażenie Zamku Roogna i - kiedy nastały trudne czasy - zapasy pożywienia dla poddanych. Metria pomyślała, że talent Kim jest przeciwieństwem jego talentu. Potem nastał Król Nero, który ożywiał golemy, świetnych robotników
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.