ďťż

- No to co ja mam zrobić? Przecież nie wybierałem tego ciała celowo...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Masz może jakiś moduł z ubraniami? Przykryję się choć trochę. Bo faktycznie zapomnę się i zacznę się macać - spojrzał jeszcze raz na siebie. - A muszę przyznać, że mam całkiem niezłe piersi. - Chciałeś powiedzieć: cycki - poprawił Ivan. - Nie powinieneś używać takich słów jak "piersi". - Dlaczego? - Nie wypada. Piotr wybrał z podręcznego menu jakiś mały programik i uruchomił go, po czym przesłał Andy'emu. Chwilę późnej ten był już ubrany w jeansy dobrze opinające jego (jej?) figurę i jasnofioletową bluzkę. - Cholera - mruknął - czuję się jak transwestyta. - Dobra, nie marudź. Ciesz się, że nie jesteś gościem z filiżanką kawy na głowie. Poza tym taka laska może nam się przydać. Może trzeba będzie kogoś uwieźć. - Jeśli myślisz, że będę... - Może nie będziesz. Zobaczymy. Ale teraz musimy lecieć. Ruszyli przed siebie. Nie wiedzieli, czy spadają, czy też lecą w górę. Grawitacja jak i inne prawa fizyki tutaj nie istniały. Przez jakiś czas lecieli w milczeniu. Piotr rozglądał się na boki w poszukiwaniu czegoś, o czym wiedział tylko on. - Jest tam! - krzyknął nagle wskazując jeden z kolorowych punkcików. Nikt nie wiedział, co to jest to coś, co było tam i po czym on poznał, że to jest właśnie to, czego szukał. Podlecieli bliżej. Punkcik stawał się coraz większy aż w końcu okazał się wielką kulą, która pulsowała białym, łagodnym światłem. Oblecieli kulę dookoła, ale nigdzie nie znaleźli wejścia do środka. O ile Piotrowi chodziło o wejście. Ale najwidoczniej tak, gdyż ten dokładnie obejrzawszy kulę z bliska dotknął jej w jakimś miejscu i został dosłownie wessany do środka. - No i co teraz robimy? - spytał Gelek. - Jakieś rozsądne propozycje? - Owszem. Idziemy za nim - odparł Ivan, po czym wykonał te same czynności co Piotr i również zniknął w kuli. Gelek z Andy'm spojrzeli na siebie i wzruszywszy ramionami podążyli za pozostałymi. Znajdowali się z olbrzymiej sali, o wiele większej, niżby to wynikało z zewnętrznych rozmiarów kuli. Ale w cyberprzestrzeni wszystko było możliwe, więc nie dziwili się dłużej, niż to było określone normami użytkowników internetu. - Czego szukamy i gdzie my właściwie jesteśmy? - chciał wiedzieć Andy. - To chyba jasne, że jesteśmy na uniwersyteckim serwerze. Wystarczy tylko spojrzeć na adres - Piotr wskazał palcem różowawy, niemal przezroczysty napis unoszący się nad ich głowami. - A czego szukamy? Bibliotek systemowych. Muszę pozmieniać kilka rzeczy. - Chyba nie sądzisz, że to będą po prostu drzwi w korytarzu z tabliczką: Biblioteka Systemowa? - Oczywiście że nie. Wejście jest dobrze ukryte. Ale chyba pamiętacie o małym drobiazgu, który zapuściłem do sieci? On już na pewno znalazł to wejście, teraz my musimy znaleźć ten drobiazg. Piotr uruchomił skaner i przed nimi pojawiła się półprzezroczysta mapa bieżącej lokalizacji. Daleko przed nimi pulsowała czerwona kropka. Ruszyli w jej kierunku. - Stop! Dokąd to? - rozległ się donośny głos. Zdawał się pochodzić jednocześnie zewsząd i znikąd. Bezcelowe więc było rozglądanie się w poszukiwaniu jego właściciela. Przyjaciele doszli jednak do tego dopiero po kilku minutach. W międzyczasie Piotr dyskretnie zdezaktywował monitor. O swój mały program był spokojny. Bez aktywnego monitora pluskwa była nie do wykrycia, tak w każdym razie zapewniał tamten hacker. W końcu głos się zniecierpliwił. - No więc? Doczekam się odpowiedzi? - Eee... My tylko tak... Na spacer - wyjąkała w końcu przestraszona nimfomanka. - Kto to jest? - Piotr spojrzał pytająco na Gelka, ten popatrzył na Ivana, ten zaś z powrotem na Piotra. - Nie mam zielonego pojęcia. Może to Wielki Brat - zasugerował. Gelek przytakująco pokiwał głową. - No to musi być bardzo wielki - mruknął Piotr ironicznie. - Tak wielki, że go wcale nie widać. A może boi się pokazać? - Nie boję się - powiedział głos - tylko nie uważam za celowe pokazywanie się takim nędznym robakom jak wy. Tym bardziej, że jesteście aresztowani. Przyjaciele zaszumieli cicho. - Za co? - spytał w końcu Piotr. - Przebywacie tu nielegalnie. Zostaniecie przetrzymani aż do wyjaśnienia sprawy. W tej samej chwili wokół nich pojawiły się grube, metalowe ściany, podłoga i sufit. Ucieczka była więc niemożliwa. Jedynym wyjściem było... - Jasne, wylogujcie się - zaśmiał się ironicznie głos. - W ten sposób tylko szybciej was odnajdziemy. A o innych sztuczkach możecie zapomnieć. Strefa jest chroniona i nie uruchomicie żadnego własnego programu. Głos ucichł. Zostali sami. Piotr oczywiście zaczął od uruchamiania wszystkich pomocniczych programów ofensywnych, ale bez skutku. Jak mówił Wielki Brat, strefa była chroniona. I to dobrze chroniona. Gelek podjechał na swoim jednokołowym rowerku do ścian i zaczął je po kolei badać. Również i jego działanie nie przyniosło żadnego pozytywnego efektu. Nikt nie próbował się wylogowywać. Dopóki nie łączyli się z realnym światem, dopóty byli bezpieczni. Przy najmniejszej próbie od razu zostaliby namierzeni. A tak, jak na razie, miejsce ich zalogowania było nieznane. To dawało im szansę jakoś z tego wybrnąć. Niewielką, ale zawsze. Nie chcieli jej zaprzepaścić. - Ta cycata pójdzie ze mną - znów usłyszeli władczy głos Wielkiego Brata. Kawałek ściany odsunął się ukazując czarną pustkę. Andy przerażonym wzrokiem spojrzał na kolegów. - Oj nie chcę, oj nie chcę, oj nie chcę, oj... - jęknął. - On myśli, że jestem kobietą. A co będzie, jeśli on zechce... no wiecie. - Ona nigdzie nie pójdzie! - krzyknął Piotr. - Jesteśmy drużyną. Albo wszyscy albo nikt. Poza tym ona nie jest kobietą. - Nie podskakuj, fifraku jeden, bo dostaniesz do celi wielkiego murzyna. Chcesz tego? - Eee... Nie bardzo
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.