ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
Wszystko to jednak dotyczy samej roboty literackiej i przy
szybkim czytaniu - do jakiego utwór zachęca sensacyjnym wątkiem i akcją
prowadzoną symultanicznie na kilku planach - umknąć może uwadze (a zatem i
krytyce) odbiorcy. Pisarz zdaje się przy tym zachęcać swojego czytelnika, by
mniejszą wagę przywiązywał do fabuły, większą zaś do wymowy światopoglądowej.
Wskazuje na to wyraźne stypizowanie bohaterów, którzy służą ilustrowaniu pewnych
tez, a nie celom realistycznym: przecież gruby Bolek, jego dziewczyna (głupiutka
blondynka do użytku") czy ochroniarze-mięśniaki to postaci jakby wycięte z
kiczowatych obrazków życia mafii. Podobną wskazówką jest też konstrukcja
narratora, który wielokrotnie podkreślając przewagę własnej wiedzy nad wiedzą
bohaterów, zmusza nas do poszukiwania raczej mądrości" niż literackości". I
nic w tym złego - przypowieści i powiastki często lepiej służyły ukazywaniu
rzeczywistości niż gatunki rzekomo do tego powołane. Kiedy już jednak
skoncentrujemy się na zawartym w książce Stasiuka rysunku współczesności,
uderzają nas uproszczenia i mistyfikacje.
131
Pierwszym z nich jest forsowane przez pisarza przekonanie, że potomkowie
wiejskich i małomiasteczkowych migrantów mogli wejść do śródmieścia wyłącznie
na skróty" - przestępczą ścieżką szybkiego dostępu. Następnym jest obraz nowej
klasy, tworzonej według Stasiuka przez przestępców z profesji bądź mentalności,
z pochodzenia bądź zamiłowania. Jeszcze jednym - uparte powtarzanie, że
wszystkie drogi awansu prowadzą do centrum, że tylko w owym mitycznym środku
dorwać się można do pieniędzy, posad i apanaży. Można nie widzieć, że nowa klasa
jest wewnętrznie rozwarstwiona, że wchodzą do niej, co prawda, ludzie o
odpowiednim cenzusie majątkowym, lecz zdobywający ów cenzus nie zawsze
bezprawnie i korzystający z niego nie zawsze w sposób równie bezmyślny co gruby
Bolek. Ponadto jeśli za wyróżnik przynależności do tej klasy uznać pragmatyzm
(albo inaczej: brak etosu powstrzymującego przed bezwzględnym zdobywaniem
pieniędzy), wówczas należałoby stwierdzić, że tylko brak okazji nie czyni
członkami tej klasy poważnej części społeczeństwa. Pisarz może więc nie widzieć
złożoności naszego kapitalizmu, ale dzieło, które pozostaje na to obojętne,
oddala się od realizmu, zbliża zaś ku doraźnej satyrze z początku lat
dziewięćdziesiątych (Marek Nowakowski, Homo Polonicus; Piotr Wojciechowski,
Szkoła wdzięku i przetrwania). Ponieważ jednak tuż po ukazaniu się powieści
Dziewięć rozmnożyła się łatwa i niesprawiedliwa krytyka, chętnie powiedziałbym:
Wara od Stasiuka!". Wara - bez konkretnych zarzutów, a także, a może zwłaszcza,
bez wskazania na niewątpliwe wartości tej książki. Trzeba bowiem powiedzieć, że
mistrzowskie - pod względem kondensacji - są niektóre dialogi, że w prozie
dzisiejszej twórca ten nie ma sobie równych w umiejętności ukazywania historii
poprzez portrety rzeczy, budowanie aury przedmiotów i odtwarzanie mód oraz że
należy on do nielicznych pisarzy, którzy mają swoją wersję historii powojennej.
Ponadto można się domyślić, skąd wymienione wcześniej uproszczenia. Stasiuk
zmierza zawsze w jednym kierunku - metafizyki. Tak też jest w powieści
najnowszej: autor osłabia wartość realistyczną narracji, z lekceważeniem dokleja
postaciom język, natomiast stara się zwrócić naszą uwagę na obraz zła. Stąd
wrażenie, że Dziewięć to poprawka do Dwóch sztuk (telewizyjnych) o śmierci. W
tej poprawce Stasiuk mówi, że wkroczenie do centrum było dla ludzi z obrzeży
doświadczeniem kluczowym, dzięki któremu
132
zrozumieli, że wszelkie granice (socjalne, moralne, fizyczne) są ruchome, że
opór stawiany przez świat jest zawsze słabszy od siły ataku. Dążąc do absolutu,
zgruchotali wszystkich bogów. Z uproszczeń i mistyfikacji Stasiuk stworzył więc
- mroczny, ale niedający się zlekceważyć, może przesadny, ale sugestywny - mit,
którym objął ludzi marginesu. Ze względu na ową mitologizację powieść Dziewięć
należy powiązać ze Złym Tyrmanda, z opowiadaniami Hłaski i Nowakowskiego (od
Benka Kwiaciarza po Księcia Nocy). Pisarze ci, a jeszcze bardziej ich następcy i
epigoni, podkreślali przede wszystkim autentyczność ludzi z peryferiów, ich
zindywidualizowanie, ich honorowy kodeks - okrutny, ale rygorystycznie
przestrzegany. Stasiuk mitologizuje inaczej. Pokazuje, że dzisiejsi ludzie
marginesów nie mają określonego oblicza, kodeksu czy kna-jackiego honoru. Nie
pociąga ich żadna stabilność, żaden określony projekt życiowy, żaden konkretny
wzór biograficzny. Chcą władzy, poczucia dominacji i rozkoszy sterowania innymi.
Marzą o świecie plastycznym, uległym i ustępliwym: nie chcą przeciwnika zupełnie
bezwolnego, ponieważ i tak wiedzą, że żaden opór nie jest absolutny. Dlatego
przepełnia ich - szczeniacka, infantylna, nieznająca zahamowań i skrupułów -
wola mocy. Chcą być", ale nie wiedzą do końca, jak i dlatego są równie
drapieżni, co znudzeni, równie ambitni, co wyjałowieni, głodni wszystkiego i
wszystkim przejedzeni. Ich życie to raczej ciągłe próby odnalezienia granic
własnych pożądań niż spełnione zadania: jedzą ponad miarę, kupują ponad potrzeby,
kopulują bez przekonania albo bez powodzenia. Jedyne, co ich napędza, to
niejasne poczucie, że jeszcze nie wszystko osiągnęli, że zostało im jeszcze coś
do zdobycia - kawałek władzy, więcej pieniędzy, piękniejsze kobiety. Dopóki w to
wierzą (a Stasiuk daje do zrozumienia, że jest to ostatni etap złudzeń), dopóty
mają przed sobą centrum - wymyślone, wykreowane, stworzone dla samych siebie.
Jest to centrum urojone i dlatego ruchome. Innego środka-mówi pisarz swoją
powieścią - nigdy nie było. Każde centrum jest bowiem wytworem pragnień,
fantazmatem na miarę prywatnych marzeń, przeciwieństwem doświadczonej
peryferyjności. W istocie jednak centrum jest puste -jak środek tarczy, który
zamiast dziesiątką, okazuje się oznaczony tytułową cyfrą dziewięć".
Stasiuk opowiada zatem - odtwarza, ale i wieszczy - historię dwojakiej
likwidacji centrum. Jedna już się dokonała, kiedy nowa klasa dopisała swój model
kariery do społecznych wzorców awansu
133
(zdobywania centrum) i zajęła śródmieście jako żywiciel i pasożyt
|
WÄ
tki
|