ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
Jeśli to COŚ zamieszkało w normalnej dziewczynie i siedzi tam
od kilkunastu lat... Na wszystkie Pasma Szerni, wasza godność!
Ty w ogóle nie wiesz, o czym mówisz! Wystarczyło mi kilka dni,
bym była prawie gotowa zabić najdroższe mi osoby na świecie!...
Nie wiem, czym księżniczka Ridareta karmi i obłaskawia to coś.
Ale jeśli na co dzień potrafi być zwykłą piratką, a do tego jeszcze
kogoś kocha... bywa lojalna, jak mówisz, uczciwa wobec kogoś...
W ogóle nie mogę sobie tego wyobrazić. Jesteśmy niczym wobec
tej dziewczyny, nikim! Niczym! Jeśli to wszystko prawda, wasza
godność... Jadę do Kęsy - powiedziała, dotykając skroni - i na-
tychmiast wracam, bo muszę być przy królowej. Mam blizny na
twarzy... Jakie blizny Ridareta ma w duszy? - pytała chaotycz-
nie. Trzeba ją zabić lub jej pomóc. Ale zostawić tego tak po
prostu nie można. Myśl, mędrcze Szerni! - powiedziała, i to był
niemal rozkaz. - Jedziesz do królowej. Nie udało ci się zabić
księżniczki Ridarety, więc wymyśl, jak można ją wesprzeć. Jaki
nowy łańcuch można dać do ręki, żeby mocniej mogła spętać
to... ohydztwo.
Gotah nie odpowiedział.
Podobieństwo do Delary, które Rubin zdołał odnaleźć w Hay-
nie, czyniło ją bardzo podatną na jego wpływ. A znów księżnicz-
ka Ridareta na pewno nigdy nie miała do czynienia z aż tak
wielkim naciskiem. Hayna była niczym ściana, w którą właśnie
trafił wystrzelony z katapulty głaz; omal nie pękła od uderzenia
i wyobrażała sobie, że Piękna Ridi od lat wytrzymywała takie
właśnie ciosy. Oczywiście nie. Ale z drugiej strony... Z drugiej
strony, Czarna Perła królowej była już drugą mądrą kobietą, któ-
ra mówiła mu to samo. Nie wątpił, że znajdą z Kesą wspólny
język. Czy to o czymś świadczyło? Niekoniecznie.
Niemniej, łańcucha, o którym mówiła Hayna, mógł poszukać.
Trudno było nazwać ten pomysł niedorzecznym. Perła zapropo-
nowała trzecie rozwiązanie, jeśli za pierwsze uznać zgładzenie
Ridarety, a za drugie zawierzenie jej i pozostawienie samej sobie.
Trzecie rozwiązanie, może najlepsze... Mniej niż pewność, ale
więcej niż goła wiara.
Powątpiewał jednak, czy coś znajdzie.
- Zrobię, jak mówisz, Perło. Przede wszystkim przedstawię
rzecz królowej. Zna opinię moją i Kęsy, powinna też poznać
twoją. Może najważniejszą, a na pewno najbardziej wielkodusz-
ną, jeśli wziąć pod uwagę, co cię spotkało z rąk Ridi.
Odruchowo chciała go powstrzymać, on jednak nie sięgał do
jedwabnej zasłonki; zamiast tego delikatnie odgarnął kasztano-
we włosy z czoła i otwartą dłonią przykrył jej skroń. Przytuliła
się do tej dłoni.
CZĘŚĆ DRUGA
Symbol niczego
8.
Latem zbyt wcześnie robiło się widno, by urządzać o świcie
pobudkę - Kitar jednak sobie urządził. Minionego dnia odbył
poważną rozmowę. Lubił działać szybko, ale to nie znaczyło, że
pochopnie i głupio, więc po prostu zastanowił się, podumał,
poszedł wcześniej spać - i obudził się też wcześniej niż zwykle.
Wziął paru chłopaków, zlazł do łodzi i popłynęli na Trupa".
Kotwiczyli u dartańskich brzegów, kilka mil od Nin Aye.
Dartan - to nie były Wyspy Barierowe ani Garra; piracki okręt
mógłby tu wejść do portu, ale na pewno już by z niego nie wy-
szedł... Co innego na morzu. Za czasów Wiecznego Cesarstwa
straż morska - chociaż kiepska - pomyślałaby może o spłataniu
figla piratom, ale teraz... Po Morzu Zamkniętym tłukły się sła-
wetne dartańskie galery, przestarzałe, wołowate, ale jednak po-
tężne; pozostałych brzegów pilnowało... nie wiadomo co. Taki
Raladan, gdyby zechciał wziąć swoje eskadry, bez trudu puściłby
na dno całą wojenną flotę Dartanu - i nie dzięki liczbie dział na
kasztelach oraz w kadłubach nowych karak. Zrobiłby to samo,
nawet nie wystrzeliwszy. Po prostu, na mocy traktatu pokojo-
wego, całą flotę Dartańskiej Straży Morskiej przejęło Wieczne
Cesarstwo (oprócz galer; Armekt tego nie chciał bardzo słusz-
nie, bo utrzymanie kosztowało fortunę), a bogata królowa Ezena
nawet nie bardzo mogła sobie kupić żaglowce
|
WÄ
tki
|