ďťż

Nie mają żadnej litości dla tego i dzieciobójstwa...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Odmawiają chrześcijańskiego pogrzebu. Dawniej przebijali mu serce w grobie drewnianym kołkiem. Tak, jakby nie było już pęknięte. Ale czasem żałują za późno. Znajdowani na dnie rzeki, wczepieni w sitowie. Spojrzał na mnie. I ta jego okropna żona pijaczka. Urządzał jej dom, raz po raz, a ona zastawiała mu meble prawie co sobota. Prowadził z nią życie potępieńca. Nawet 74 w kamieniu serce by pękło. W poniedziałek rano rozpoczynać od nowa. Kark w jarzmo. Boże, ale musiała przedstawiać widok tej nocy. Dedalus mówił mi, że był tam. Pijana i pląsająca po domu z parasolem Martina: Z pereł Azji jam najpiękniejsza, Gejsza, . Gejsza. Odwrócił ode mnie wzrok. Wie. Stuk puku stuk. Kości o bruk. To popołudnie w czasie dochodzenia. Butelka z czerwoną nalepką na stole. Pokój hotelowy z myśliwskimi obrazami. Było duszno. Światło słoneczne przez szczeliny żaluzji. Uszy koronera, duże i włochate. Zeznający pucybut. W pierwszej chwili myślał, że śpi. Potem zobaczył żółte smugi na jego twarzy. Zsunął się w nogi łóżka. Orzeczenie. Za duża dawka. Śmierć z przypadku. List. Do mego syna Leopolda. Nie ma już bólu. Już się nie ocknie. Któż go znać mógł. Powóz zagrzechotał rączo wzdłuż Blessington Street. Kości o bruk. - Pędzimy, zdaje się, powiedział Martin Cunningham. - Daj Boże, żeby nas nie wywrócił na jezdnię, powiedział pan Power. - Mam nadzieję, że nie, powiedział Martin Cunningham. Jutro będzie wielki wyścig w Niemczech. Gordon Bennet. - Tak, na Jowisza, powiedział pan Dedalus. Szczerze mówiąc, warto byłoby to zobaczyć. Gdy skręcali w Berkeley Street, katarynka z pobliża Basenu przesłała za nimi roześmianą, rozturkotaną piosenkę jarmarczną. Czy nie widział ktoś z was Kelly? Ka e el el y. Marsz żałobny z Saula. Jest zły jak ów Antonio. Zostawił mnie samonią. Piruet! Mater Misericordiae. Eccies Street. A tam mój dom. Wielki gmach. A tam zakład dla nieuleczalnych. Bardzo pokrzepiające. Przytułek Matki Boskiej dla umierających. Podręczna kostnica w podziemiu. Tam gdzie umarła stara pani Riordan. One strasznie wyglądają, kobiety. Jej miska i pocieranie ust łyżeczką. Potem parawan wokół jej łóżka, żeby mogła umrzeć. Miły był ten młody student, który opatrywał mi wtedy to ukąszenie pszczoły. Mówili mi, że przeniósł się do szpitala położniczego. Z jednej ostateczności w drugą. Powóz minął galopem narożnik: przystanął. - Co się znowu stało? Stado znakowanego bydła przechodziło za oknami, rycząc, powłócząc miękkimi racicami, uderzając powoli ogonami po swych kościstych, zafajdanych zadach. Pośród nich i na zewnątrz biegły bezładnie owce, wybekując swój lęk. - Emigranci, powiedział pan Power. - Heeej! rozległ się okrzyk naganiacza, pręt jego zabębnił na ich bokach. Heeej! Z drogi! Czwartek, oczywiście. Jutro dzień uboju. Byczki. Cuffe sprzedawał je po dwadzieścia siedem funtów sztuka. Pewnie dla Liverpoolu. Roastbeefdla starej Anglii. Wykupują wszystkie najjędrniejsze. W ten sposób traci się piątą ćwiartkę: wszystkie resztki, skóra, włosie, rogi. Masa się tego uzbiera w ciągu roku. Handel bydlęcymi odpadami. Produkty uboczne rzeźni dla garbarni, na mydło, margarynę. Ciekawe, czy robią jeszcze ten kant ze ściąganiem zepsutego mięsa z pociągu w Clonsilla. Powóz zaczął przebijać się przez stado. 75 - Nie mogę zrozumieć, dlaczego magistrat nie poprowadzi linii tramwajowej od bramy parku do nadbrzeży, powiedział pan Bloom. Wszystkie te zwierzęta można by dowozić wagonami do samych statków. - Zamiast tamować ruch uliczny, powiedział Martin Cunningham. Zupełnie słusznie. Powinni. - Tak, powiedział pan Bloom i jeszcze jedna rzecz, o której myślałem, to magistrackie tramwaje pogrzebowe takie, wiecie, jakie mają w Mediolanie. Poprowadzić linię aż do bram cmentarnych, mieć specjalne tramwaje, karawan i powóz, i wszystko. Rozumiecie, co mam na myśli? - O, to by była diabelna historia, powiedział pan Dedalus. Wagon sypialny i restauracyjny. - Marne widoki dla Corny'ego, dodał pan Power
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.