ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
Matryca społeczna wymuszająca posłuszeństwo wobec autorytetu nie zaczyna
działać w laboratorium psychologa społecznego, lecz w klasie szkoły
podstawowej, w szkółce niedzielnej i w innych środowiskach socjalizujących,
gdzie uczą nas, aby nie było nas słychać, abyśmy nie sprawiali kłopotu, nie
odcinali się ("nie odczekiwali") i nie zadzierali zbytnio nosa. Pożywka dla
społecznego zła jest naiwność, z jaką akceptuje się takie ograniczenia
naszej niezależności jako uzasadnione i normalne.
Świat realny dostarcza obficie materiałów dowodowych na poparcie
twierdzenia, że występowanie ślepego posłuszeństwa jest prawdopodobne
zawsze wtedy, gdy są spełnione trzy podane poprzednio warunki. Do
najbardziej chyba przekonywujących przykładów ślepego posłuszeństwa wobec
autorytetu - robić to, co każą - należą przytoczone niżej dwie wypowiedzi:
zapisany na taśmie wywiad jednego z autorów niniejszej książki z rannym
weteranem wojny wietnamskiej, który opisuje, jak zabijał kobiety i dzieci
oddalone od niego zaledwie o parę metrów oraz wypowiedzi lotnika, który
rzucił pierwszą bombę atomową na Hiroszimę.
Zbliżenie
Mordercza siła posłuszeństwa
"Weteran: Najbardziej niezwykłego przeżycia doznałem kiedyś w strefie
zdemilitaryzowanej. Byliśmy w małej wiosce i tam ostrzelano nas z karabinu
maszynowego umieszczonego w budynku szkolnym. Rozproszyliśmy się wszyscy i
przylgnęliśmy do ziemi. Mówiłem już, że byłem sanitariuszem (bez broni),
lecz tylko ja zajmowałem odpowiednią pozycję. Wręczono mi więc granat i
powiedziano, żebym wrzucił go przez okno i zlikwidował ich. Gdy więc
podkradłem się dostatecznie blisko, aby móc zajrzeć do wnętrza, do którego
miałem go wrzucić, wówczas zauważyłem, że było tam dwadzieścioro czy
trzydzieścioro dzieci, które siedziały w kącie w końcu pokoju z dwoma czy
trzema paniami. Wrzuciłem granat i... wysłałem ich wszystkich do piekła.
ZIMBARDO: Czy był jakiś inny sposób, w który mógłbyś zlikwidować karabin
maszynowy bez...
WETERAN: Nie. Nie było żadnego w ogóle sposobu, ponieważ, że tak powiem,
znajdował się on około trzech stóp od nich. A ten granat jest tak
skonstruowany, że średnica rażenia wybuchu wynosi przynajmniej trzydzieści
czy pięćdziesiąt stóp. Nie miałem czasu myśleć, bo albo zostaniesz
zastrzelony, albo ich zabijesz. Albo oni, albo ty. Chodzi tu więc po prostu
o utrzymanie się przy życiu. Ratuj swoją skórę.
ZIMBARDO: Co było potem? Chodzi mi o to, że gdy wrzuciłeś go, to czy
wszyscy zostali zabici, czy...
WETERAN: Oczywiście. Wszystkie dzieci zostały zabite, budynek został
zniszczony, tak to było. Czy jest jeszcze coś, co chciałbyś wiedzieć?
ZIMBARDO: Czy jest jeszcze coś, o czym chciałbyś mi opowiedzieć?
WETERAN: W ostatnich dwóch tygodniach mojego pobytu w dżungli byłem na
zwykłym patrolu i mała dziewczynka w wieku około trzech lat zaczęła biec ku
nam. Gdy była około czterdziestu czy sześćdziesięciu stóp od nas,
zauważyliśmy, że coś podskakiwało na jej plecach, gdy tak biegła, i nasz
oficer powiedział "strzelajcie", zastrzeliliśmy ją. W chwili, gdy ją
zastrzeliliśmy, ona eksplodowała. Została rozerwana w małe kawałeczki.
Partyzanci przyczepili jej minę do pleców i była ona nastawiona tak, żeby
wybuchła wtedy, gdy dziewczynka do nas biegnie. To było tak - albo ona,
albo my. Nie wiedzieliśmy na pewno, czy była tam mina, lecz nie mogliśmy
ryzykować.
ZIMBARDO: Kiedy oficer powiedział "Strzelajcie!", ilu ludzi strzelało?
WETERAN: Wszyscy strzelaliśmy do niej. Było nas w tym plutonie około
trzydziestu.
ZIMBARDO: Ale czy |ty musiałeś to zrobić?
WETERAN: Oczywiście. Musisz to zrobić, masz rozkaz to zrobić. Albo
strzelasz do nich, albo, jeśli nie strzelasz do nich, twój oficer zastrzeli
ciebie. Nie ma żadnego wyboru. Żadnego co do tego wyboru - nie masz czasu
pomyśleć o tym, po prostu to robisz".
Natomiast lotnik ów, kiedy stosunkowo niedawno przeprowadzano z nim
wywiad, wspominał: "Po prostu śmiałem się", gdy "oni powiedzieli, że
skonstruowano bombę, która zburzy wszystko na przestrzeni 8 mil". Nie
poinformowano go, co zawiera jego ładunek, lecz gdy dowiedział się o tym,
że konieczne będzie wykonanie przez lecący samolot specjalnych manewrów dla
uniknięcia chmury w kształcie grzyba, "zestawiłem ze sobą te fakty i
doszedłem do wniosku, że było to radioaktywne". Niemniej jednak stwierdza
on, "latałem do tego czasu na tyle zadań bojowych, że była to przede
wszystkim robota do wykonania". Charakterystyczna różnica między |nie
|zgadzaniem |się i |nieposłuszeństwem, jak również typowy błąd polegający
na przecenianiu u |innych ludzi znaczenia wewnętrznej, osobistej kontroli i
niedocenianiu wpływu sytuacji społecznej na ich zachowanie i decyzje,
zostały podsumowane w następującym stwierdzeniu lotnika:
"Nie wierzę we wszystko, co robimy, lecz jeśli jestem w wojsku, to muszę
popierać rząd. Mogę nie zgadzać się, jeśli jednak zostanie wydany rozkaz,
to z pewnością go wykonam
|
WÄ
tki
|