ďťż

Mówiłem, że książę jest już w sypialni, ale ona nie zwracała na to uwagi...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Evers położył rękę na ramieniu Maggie. - Dosyć tego, panno Margaret. Książę jest niedysponowany. To, co ma pani do powiedzenia, z pewnością może poczekać do jutra. - Nie, nie może. - Maggie wyrwała mu rękę. - A jeśli mnie jeszcze raz dotkniesz, to cię uderzę. Evers zamrugał, speszony, a Maggie poczuła zażenowanie. W końcu kamerdyner wykonywał tylko swoją pracę. Ale nie musiał być tak gorliwy, pocieszyła się szybko. 306 Evcrsowi rację. Nie ma powodu do tragedii. Powiedz, co masz do powiedzenia, i wracaj do swojego narzeczonego. On już nie jest moim narzeczonym - powiedziała wyniośle Maggie. - Mogłeś sam się o tym dowiedzieć, gdybyś zechciał mnie spytać, zanim w tak niegrzeczny sposób opuściłeś galerię. Ale ja nie mam zamiaru sugerować, że książę Rawlings może się mylić. - Maggie potrząsnęła głową i skierowała się do wy jścia. - Zaczekaj! Ten okrzyk był tak donośny, że Evers aż się zachwiał. Maggie obróciła tylko głowę. - Czy to do mnie zwraca się wasza książęca mość w tak nieuprzejmy sposób? - spytała. Jeremy wychylał się teraz z wanny, jego dłonie były tak mocno zaciśnięte na jej brzegach, że zbielały mu nadgarstki. - Co przez to rozumiesz, że on już nie jest twoim narzeczo nym? - spytał zupełnie innym tonem. - To, co powiedziałam - Maggie ponownie ruszyła w kierunku drzwi. - Ale co cię to może obchodzić? Powiedziałeś, żebym wyszła. Więc to robię. Z przyjemnością. - Maggie! Jeremy krzyknął tak głośno, że przerażony Evers omal nie przewrócił Maggie, wybiegając szybko z pokoju. Peters upuścił surdut, który czyścił szczotką, i szybko podniósł go z. powrotem, licząc, że pułkownik tego nie zauważył. Tylko Maggie stała nieporuszona, z ręką na klamce. - Co? - spytała chłodno, patrząc przez ramię. - Peters, zostaw nas samych - powiedział Jeremy. Służący natychmiast zastosował się do rozkazu. Mimo braku jednej nogi, potrafił poruszać się bardzo szybko. Nie skierował się w stronę garderoby, ale ku drzwiom, przez które wybiegł kamerdyner. Zatrzymał się na chwilę i mrugnął do Maggie, która spojrzała na niego zaskoczona. - No, dobrze - powiedział Jeremy, z powrotem kładąc się 307 PATRICIA CABOT PORTRET w wannie. - Co to znaczy, że de Veygoux nie jest już twoim narzeczonym? - spytał nienaturalnie spokojnym głosem. Maggie poczuła, że jakiś chłodny przedmiot dotyka jej pleców. Był to grzebień z kości słoniowej, który Hill wpięta w jej włosy, kiedy układała jej wymyślną fryzurę. Maggie wyciągnęła grzebień ze swoich potarganych włosów. - To, co powiedziałam odparła chłodnym tonem. - Nie jestem już zaręczona z panem de Veygoux. - Rozumiem. - Jeremy położył ręce na brzegu wanny i przy glądał jej się uważnie. Zielony Pokój pogrążony był w mroku. Paliła się tylko lampa olejowa przy ogromnym łożu księcia, a płonący na kominku ogień oświetlał wannę, w której on leżał. Maggie wyraźnie widziała napięte mięśnie jego rąk, czarne włosy na klatce piersiowej. Mydlana piana zasłaniała dalszy widok, ale Maggie wiedziała już, co się tam znajduje. Zauważyła też, że ucho Jeremy'ego przestało krwawić, a jego zranione ramię też już dobrze wygląda. Mimo że był chory na malarię, jego rany goiły się bardzo szybko. Jeremy też dobrze widział Maggie, która stała przed kominkiem. Jej mokra suknia przylegała ściśle do ciała. Jeremy siłą woli powstrzymywał się, aby nie wyskoczyć z wanny i nie rzucić jej na łóżko. Pohamowało go tylko wspomnienie tego przeklętego obrazu. To nie wystarczy, że ona go pożąda, tłumaczył sobie. Musi mu także ufać. Wyciągnął rękę po szklankę z bursztynowym płynem, którą służący postawił na chwiejnym stoliczku przy wannie. Wypił spory łyk i poczuł się lepiej. - Jak to się stało? - spytał. - Mam na myśli rozpad twojego narzeczeństwa. Dziś wieczorem widziałem cię w jego ramionach. Nie wyglądaliście na parę. która się rozstała. - Jesteśmy nadal przyjaciółmi - odparła Maggie, która nie spuszczała oczu z zawartości szklanki Jeremy'ego. Żałowała, że nie kazała lokajowi, by zrobił jej coś gorącego do picia. Już chyba nigdy nie będzie jej ciepło. - Pozostaniemy przyjaciółmi - mówiła dalej. - Augustin był uradowany, ponieważ książę Walii zamówił u mnie obraz, to wszystko. Ale on już nie jest we mnie zakochany. Jest teraz zakochany w Berangere. 308 - Naprawdę? Jeremy odstawił szklankę z resztką brandy na stolik. - Jak to się stało? - Och - powiedziała tylko Maggie. Czy to było ważne? Dla czego tracą czas na rozmowy, zamiast rzucić się sobie w ramiona? Berangere go uwiodła. Jeremy uniósł brwi. To nie należało do planu, który opracował razem z Berangere. Była to jednak z jej strony wspaniała im prowizacja. - Interesujące - powiedział sucho. - Tak. Maggie bawiła się swoim grzebieniem. - Tak jak... Wiele rzeczy wydarzyło się dziś wieczór. Jeremy nie odezwał się
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.