m...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Dworzanin szedziwy u¿ywaæ, a tak gor±co, jako owa m³ód¼, któr± wiêc widamy, mi³owaæ i to, co oni czyni±, czyniæ chcia³, na szalonego by barzo poszed³, a nietelko, i¿by zapomnia³ pana upominaæ abo nauczaæ, ale za takim b³azeñstwem przyszed³by wpo¶miech i do pachol±t nakoniec, a bia³eg³owy, jedneby sie nim brzydzi³y, a drugie miasto inej korzy¶ci czyni³yby s niego sobie wielk± komedy±. Tak na to odpowiedzia³ pan Wapowski: Gdy¿ wszytki ine naznaczone rzeczy Dworzaninowi przystoj±, chocia¿ by te¿ by³ i starym, zaprawdê nie zda mi sie, aby mi³o¶æ, któr± drudzy ludzie b³ogos³awieñstwem zow±, odejmowaæ mu sie mia³a. Powiedzia³ pan Bojanowski: I owszem, kiedy mu sie odejmie mi³o¶æ, tedy jednym stopniem stanie sie doskonalszym, i bêdzie ¿y³ szczê¶liwie, nie maj±c na sie cnych frasunków, trosk, têsknic, bole¶ci i inych niewczasów, krórych w mi³o¶ci pe³no. Panie Bojanowski - powiedzia³ tu pan Kryski - niewiem, je¶li w. m. pomnisz, co dzi¶ czwarty dzieñ w swej grze pan Wapowski powiedzia³, jako zna³ te ludzie, którzy frasunek, zamowê, wojnê s pann± za rzecz osobn± a barzo mi³± miewali; a przeto je¶liby nasz Dworzanin, chocia i leciwy, zawiód³ sie w takow± mi³o¶æ, która ma w sobie s³odko¶æ, bez ¿adnej gorzko¶ci, pewnie nie uczu³ by tam ani frasunku, ani troski, ani bole¶ci ¿adnej, i bêd±c on (jako sie to ju¿ s przodku po³o¿y³o) m±drym, nie pi±³ by sie do tych rzeczy, które samym m³odym ludziom nale¿±; ale zaszedszy w mi³o¶æ, mi³owa³by snad¼ takim kszta³tem, z jakiego nie telko przymówki mieæ by nie móg³, aleby owszem wielk± chwa³ê odniós³, i poszczê¶cienie, co sie m³odemu cz³owiekowi rzadko, abo nigdy nie tren. A tak i pana by przed sie nie omieszka³, ani zapomnia³ nauczaæ, i pacholêcego by po¶miechu uszed³. W tym powiedzia³ pan Lubelski: Radem temu, panie Kryski, i¿ w. m. i wczora i onegda ma³o sie nie spracowa³ mow±, bo teraz bespieczniej to w. m. roska¿ê, aby¶ tej szczê¶liwej mi³o¶ci nauczy³ Dworzanina, abowiem tak to potrzebna a po¿yteczna rzecz jemu bêdzie, je¶li która z onych s przodku wyczczonych. A tak ju¿ racz tê w. m. wzi±æ prac± na siê. Odpowiedzia³ pan Kryski: To i¿em ja powiedzia³, ¿e starzy mi³owaæ mog±, s powie¶ci mi pana Wapowskiego uros³o, który tê tak szczê¶liw±, a bez wszelakiego frasunku mi³o¶æ w swej grze wspomnia³, a przeto restropniej on ni¿ ja mówiæ mo¿e. Rzek³ ktemu pan Wapowski : Powiedzia³em ja, i¿em zna³ te ludzi, którzy gorzko¶æ w mi³o¶ci umieli wiêc sobie os³odziæ, alem nie powiedzia³, i¿em tego nauczyæ kogo móg³; i owszem ow± gr±, któr±m by³ wywar³, szuka³em tego, abych sie by³ od którego z w. m. czego w tej mierze nauczy³. A tak, poniewa¿ J. M. pan Lubelski w. m. o tym mówiæ roskaza³, niewiem, jako to w. m. dobrze czynisz, ¿e sie s tego zdzierasz, a J. M. roskazania nie pe³nisz. Rzek³ pan Lubelski: Wierê, panie Kryski, niewiem, nie bêdzieszli w. m. pirwszy, na którym ja w³adz± sw± ugruntowaæ bêdê musia³. Odpowiedzia³ pan Kryski: Mali to kto tak wyk³adaæ, jakobych ja roskazania w. m. pos³uszen byæ nie mia³, tedy ani tego, ani ¿adnej inej rzeczy zbraniaæ sie bêdê. Ale maj±c ja to wywie¶æ, i¿ starzy nietelko bez ¿adnej przygany, ale te¿ i szczê¶liwiej ni¿ m³odzi mi³owaæ mog±, trzeba abych sie troszkê z rzecz± rozwiód³, i¿bym obja¶ni³ to s³owo mi³o¶æ, co zacz jest a w czym zale¿y to b³ogos³awieñstwo, które ci, co mi³uj±, mieæ mog±, i proszê, aby¶cie mie w. m. s pilno¶ci± s³uchaæ raczyli, bo to mam pokazaæ wol±, i¿, co tu w. m. jest i starych i m³odych, ka¿demu mi³owaæ przystoi. Naprzód tedy macie to w. m. wiedzieæ, i¿ mi³o¶æ nic inego nie jest, jedno po¿±danie piêkno¶ci; a piêkno¶æ nietelko ta jest, która w rzeczach kszta³townie urodzonych abo z³o¿onych, albo uczynionych ma swe siedlisko, ale i dusza nasza cnotami ozdobiona jest dziwnie piêkna; i zgodne g³osy abo d¼wiêki sw± cudno¶æ osobn± maj±, tak i¿ trojaka piêkno¶æ jest na ¶wiecie, a wszytka z dobroci boskiej p³ynie, jedna rzeczy widomych, któr± oczyma uznawamy, a dwie niewidomych, s których jednej uszyma, a drugiej my¶l± dochodzimy. Gdy¿ tedy jedno tym trojem, my¶l±, widzeniem, a s³uchem u¿yæ cudno¶ci mo¿em, a mi³o¶æ jest po¿±danie piêkno¶ci, toæ bez pochyby mi³o¶æ na my¶li, na s³uchu, a na widzeniu zawdy przestawa, a inych smys³ów wszytkich do u¿ycia cudno¶ci nie potrzebuje
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. SkÅ‚adam siÄ™ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ… gównianego szaleÅ„stwa.