ďťż

Jeżeliś co o tym słyszał, napisz mi słowo...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Żeby moja matka ojca opuścić miała, to by trzeba czegoś nadzwyczajnego. Ojciec słaby i potrzebujący jej więcej jak każdy; nie rozumiałbym żadnego podobnego rozłączenia. Moje Anioły kończą nowy romans Gabriel. Cały dzień dziś w łóżku pisze. Wiesz, żebyś ją jeszcze więcej miłował, żebyś ją tak znał, jak ja ją dzisiaj znam. — Wystawiam sobie, jak Ci przykro być musi, jeżeli Ci wychodzić nie wolno. Czemuż ja tu i za Ciebie razem być nie mogę! Jakżebym Cię pielęgnował! Nauczono mnie, co to pielęgnować! A potem pielęgnowanie moje byłoby ci miłym, bo wiesz, z jakiego serca ku Tobie. Nigdy się na nic nie przydałem Tobie, ale teraz może bym Cię potrafił pielęgnować. Nasz projekt do Genui, zdaje się, że już dziś zmieniony. Zapewne ku środkowi maja na jej wsi się zobaczymy i uściskamy. Niech Ci niebo da najprędzej zdrowie. Rączki wiesz komu... Twój Fryc. [Dopisek George Sand — Tłumaczenie] Drogi, miej się lepiej. Nadsyłaj nam o sobie wiadomości. Jesteśmy zasmuceni, ponieważ Karlotta donosi mi dziś rano, że wciąż jeszcze jesteś cierpiący. Co do mnie, jestem w ogniu natchnienia. Nie mogę oderwać się od pracy. Rodzę nową powieść, a nie obejdzie się bez kleszczy. Całuję Cię, my Cię kochamy. [Dopisek Chopina] List mój poślij bursową pocztą. Zawsze tak dochodzi. 262. DO WOJCIECHA GRZYMAŁY W PARYŻU [Marsylia, 15—16 kwietnia 1838] Moje Kochanie, odebrawszy Twój list wczoraj, żeś jeszcze niezupełnie zdrów — spieszę Ci donieść, na sprawienie choć na minutę dywersji Twoim cierpieniom, że romans nowy, co wczoraj w nocy skończyła, Tobie przypisany. — Dziękuję Ci za Twe zawsze toż samo serce — ale dziwić mię zaczyna istotnie nowina o mojej matce. — Jeżeli tam jakie bajki popletli, to może i prawda, że matka jedzie streszczona; myślą jednakże, że to sobie jakaś polska głowa z palca wyssała. Co mi o Mić[kiewiczu] piszesz — nie zrozumieliśmy się. Idzie tylko o ostatnią część Dziadów — do której jej przedmowa dodana sprawiłaby, żeby więcej czytano, i podobna edycja mogłaby i na głowy francuskie, i na kieszeń Mić. — mieć wpływ uczciwy. — Co się Twojej idei tycze, to rzecz może za szeroka dzisiaj, a bardzo do uskutecznienia później. — Ostatnia część Dziadów [zamazane] jest w sobie całością. — Jej rozprawa tłumaczy i objaśnia to wszystko. — A ponieważ dawnego tłumaczenia już nie ma w księgarniach — więc odjąwszy na początku będącą inną część Dziadów, a dodawszy Ustęp nietłumaczony, zrobi to t o m porządny. — Zresztą niedługo pojedziem do Nohan[t]; tam przyjedziesz, bo blisko — to lepiej się we dwóch słowach od niej dowiesz jak ode mnie we 30-stu listach, o co rzecz idzie. — Za miesiąc możemy się widzieć, jeżeli co na przeszkodę nie wlezie. Mnie ośle mleko nie służy — każą mi pić petit lait, a mnie trzeba czego innego. — Kochaj mnie jak ja Ciebie. — Donieś mi słowo o moich przenosinach, jeżeli co wiesz. Bywaj zdrów i szczęśliwy, pamiętaj o mnie. Rączki... wiesz komu. Twój. FCh. Ossolińskiej mi żal. Durnie, osły. — Sapieha tędy parę dni temu przejeżdżał; odwiedził mnie, może dla widzenia George — alem go w drugim pokoju przyjął. [Dopisek George Sand — Tłumaczenie] Dzień dobry, mój stary. Leżę w łóżku i podczas gdy mały pisze do Ciebie po tatarsku, ja Cię kocham i całuję. Twoja żona. 263. DO JULIANA FONTANY W PARYŻU Moje kochanie. Odebrałem list Twój, w którym mi z detaliami o przenosinach piszesz. Podziękować Ci nie mogę dosyć za Twą przyjacielską prawdziwa pomoc. Detalie mnie bardzo interesowały, ale zły jestem, że narzekasz i że Jasio krwią pluje. — Wczoraj na organach Nuremu grałem, więc mam się lepiej. Także czasem sobie pogram, ale jeszcze śpiewać ani tańcować nie mogę. O mojej matce wieść, jakkolwiek przyjemna, dosyć żeby od Plat[era] wyszła, aby łgarstwem była. Ciepło tutaj na dobre [się] zaczyna i zapewne w maju opuszczę Marsylię. Ale na południu, gdzie przebędę jeszcze jakiś czas, nim Was zobaczę. — O Antku nie tak prędko będą wiadomości. Po cóż by pisał? Chyba długi płacić, a tego w Polsce nie ma zwyczaju. Dlaczego Ciebie Racibors[ki] tak wysoko ceni, że nie masz polskich zwyczajów, polskich, nb. wiesz, że tych polskich, co to Ty wiesz, a ja rozumiem. Mieszkasz więc pod 26-tym numerem. Czy ci dobrze? Na którym piętrze i ile płacisz? To mnie teraz, bliżej Paryża, interesować zaczyna, bo także o stancji pomyśleć będzie trzeba, ale to dopiero po moim przyjeździe. Grzy[mała] czy zdrowy? Pisałem niedawno do niego. Od Pleyela nie miałem, tylko jeden list, co przez Ciebie pisał, temu miesiąc i więcej. Pisz pod tym samym nazwiskiem, ale Rue et Hotel Beauveau. Możeś nie zrozumiał, żem grał Nuremu. Jego ciało sprowadzili i jedzie to ciało do Paryża. Była msza żałobna i familia mnie prosiła, żeby grać, więc grałem podczas podniesienia. — Czy Wieck dobrze grała moją Etudą? Jak też mogła zamiast czegoś lepszego wybrać właśnie Etudę, najmniej ciekawą dla tych, co nie wiedzą, że to na czarne klawisze! Lepiej było cicho siedzieć. — Zresztą, nie mam Ci nic pisać, tylko że życzę Ci szczęścia. Chowaj moje manuskrypta, żeby przypadkiem nie wyszły z druku przed daniem. Jeżeli Preludia drukowane, to psikus Probsta. Ale sram na to wszystko, i jak wrócę, to nie będziemy pratsipratzu. Łajdaki Niemcy, Żydy, szelmy, juchy, hycle itd., itd. — słowem, Ty dokończysz litanię, bo ich dziś tak dobrze znasz jak ja. Twój Ch. [Marsylia], Czwartek, 25 bm. [kwietnia] 1839 Jasia uściskaj, Grzymałę, jeżeli zobaczysz. 364. HEKTOR BERLIOZ DO FR. CHOPINA W MARSYLII [Tłumaczenie] [Paryż, na wiosnę 1839] Mój drogi Chopinie
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.