ďťż

Jeremy nie słyszał jej protestów albo ich nie rozumiał...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Wiedział tylko, że po tych długich pięciu latach Maggie jest tam, gdzie zawsze chciał, żeby była pod nim. Tym razem nikt im nie przeszkodzi. Był tego pewien. Nie będzie groźnego stryja, wścibskiego kamerdynera ani zadufanego w sobie narzeczonego, lylko Jeremy i Maggie, tak jak zawsze powinno być i byłoby, gdyby nie pięcioletni upór ich obojga. Ale to się już nigdy nie powtórzy. Wreszcie Maggie należy do niego... To była wspaniała nagroda, dla której warto było cierpieć przez te pięć lat. Jeremy miał mnóstwo kobiet, ale nigdy nie spotkał takiej, którą tak dobrze było trzymać w ramionach, której ciało było doskonałym uzupełnieniem jego ciała. Ze swoim dużym biustem, cienką talią i zgrabnymi nogami, Maggie była samą kobiecością, a on, ze swoimi szerokimi ramionami, wąskimi 172 biodrami, mięśniami twardymi jak kamień od jazdy konnej i szer mierki, był uosobieniem męskości. Było oczywiste, że powinni należeć do siebie. Jeśli ona jeszcze tego nie rozumiała, to on spowoduje, że będzie tego świadoma, zanim nastanie ranek. Jednak Maggie już zaczynała to pojmować, sądząc po reakcji na jego pocałunek. Kiedy tylko jego usta dotknęły jej warg, Maggie rozluźniła się, rozłożyła bezwładnie ręce i nie musiał już ich przytrzymywać. Usta jej rozchyliły się tak swobodnie jak tamtego pamiętnego popołudnia w stajni, tak chętnie jak poprzed niego wieczoru w bibliotece. Oddawała mu pocałunki z takim samym niewinnym zapamiętaniem. Tylko tym razem, ku radości Jeremy'ego, miała na sobie o wiele mniej ubrania. Kiedy chciał jej położyć rękę w miejscu, gdzie tak szybko biło jej serce, nie musiał przedzierać się przez całe warstwy materiału. Wystarczyło tylko rozpiąć jeden perłowy guziczek. Jego palce natrafiały na jej jedwabistą skórę, która promieniowała ciepłem, pomimo panują cego w pokoju chłodu. Maggie gwałtownie złapała oddech, kiedy jego palce dotknęły jej delikatnej skóry. Gdy Jeremy rozchylił jej koszulę i odsłonił jedną pierś, Maggie oderwała wargi od jego ust i otworzyła powieki, aby spojrzeć na niego, zaszokowana tym, co wyzwalał w niej jego dotyk. Po raz pierwszy od pięciu lat poczuła, jak pulsuje w niej życie. To, co czuła przed paroma godzinami w bibliotece, nie mogło się z tym równać. Wydawało się, że jej ciało, w które Jeremy tchnął życie tamtego odległego popołudnia w stajniach, zapadło w sen zimowy i dopiero teraz się zbudziło. Wszystkie emocje, jakie w niej wtedy rozbudził, teraz powróciły ze zdwojoną siłą. Wyraz twarzy Maggie podekscytował Jeremy'ego. Miał zamiar działać ostrożnie - Maggie była dziewicą, chociaż, jak sama przyznawała, bardzo zmysłową. Aby jej nie przestraszyć, chciał dostosować się do jej własnego tempa. Wystarczyło mu jedno spojrzenie na jej szeroko otwarte oczy i rozchylone, wilgotne wargi, aby się całkowicie zatracić. Nie mógł opanować rąk, które, jakby bez jego wiedzy, zaczęły roz173 PATRICIA CABOT PORTRET wiązywać jej szlafrok, podnosić nocną koszulę. Namiętność po zbawiła go zdolności myślenia. Maggie niewątpliwie czuła to samo. Nie była przerażona żarem jego pożądania, co byłoby naturalne u dziewicy, tylko całowała go z pełnym zapamiętaniem. Nagle ogarnęło ją pragnienie, aby poczuć jego ciało na swoim nagim ciele. Kiedy Jeremy usiłował rozpiąć guziki jej nocnej koszuli, Maggie sama wyzwoliła się ze szlafroka, który Jeremy, nie bacząc na zranione ramię, odrzucił daleko za siebie. Wreszcie Jeremy odpiął ostatni guzik koszuli Maggie i zobaczył to, na co czekał tak długo nagie piersi Maggie, na które padał odblask ognia z kominka. Podniosła oczy, słysząc, jak Jeremy gwałtownie łapie oddech, i zobaczyła ze zdziwieniem jego uśmiech, który ostatecznie przekonał ją, bardziej niż jego pocałunki, bardziej nawet niż jego twardy członek uciskający jej brzuch, że ten mężczyzna jej pragnie. I nie tylko jej pragnie, ale że ona jest mu niezbędna. Ta świadomość spowodowała, że lekki ucisk, jaki odczuwała między nogami, przeobraził się w bolesną konieczność i była tylko jedna możliwość jej zaspokojenia... Jeremy pochylił się nad nią i ujął w dłonie jej piersi. Kiedy zaczął przesuwać palcami po brodawkach, Maggie wstrząsnął dreszcz rozkoszy. Ale to był dopiero początek. Po chwili dotknął jej piersi ustami, Gwałtownie złapała oddech, kiedy poczuła jego wargi na nabrzmiałej brodawce. Zanurzyła ręce w jego włosach i zaczęła instynktownie poruszać biodrami. Czuła jego pulsującą męskość na brzuchu i zupełnie nieświadomie zaczęła się o nią ocierać. Jeremy był w pełni świadomy jej ruchów i powstrzymywał się siłą woli, aby już teraz nie osiągnąć spełnienia. Podniósł głowę i popatrzył na Maggie, której ciemne włosy rozsypane były na poduszce. Z ust dziewczyny wydobywał się urywany oddech
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.