ďťż

Innymi słowy, doświadczenie schizofreniczne polega na doświadczaniu osobnych, oddzielonych, nieciągłych, konkretno- zmysłowych znaczących, które nie łączą się w...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Schizofrenia nie zna więc tożsamości jednostkowej w naszym sensie, jako że nasze poczucie tożsamości zasadza się na niezależnym od upływu czasu poczuciu trwałości ,Ja" dla siebie i dla innych. 204 Fredric Jameson Z drugiej strony schizofrenik z pewnością będzie dużo intensywniej niż my doświadczał danego momentu teraźniejszości swojego świata, jako że nasza teraźniejszość jest zawsze częścią większego zestawu projektów, które zmuszają nas do wybiórczej koncentracji uwagi. Innymi słowy, my nie otrzymujemy po prostu świata zewnętrznego całościowo pod postacią niezróżnicowanego obrazu: zawsze jesteśmy zajęci [selektywnym] korzystaniem z niego, torowaniem sobie przezeń drogi, poświęcaniem uwagi przedmiotowi bądź osobie należącym do niego. Tymczasem schizofrenik me tylko jest "nikim" w znaczeniu braku osobowej tożsamości; on lub ona także nic nie robi, ponieważ projektować coś - to znaczy być zdolnym do poświęcenia siebie dla pewnej czasowej ciągłości. Z tego powodu schizofrenik staje przed niezróżnicowanym obrazem świata w teraźniejszości, co wcale nie jest doświadczeniem przyjemnym: Bardzo dobrze pamiętam dzień, kiedy to się stało. Byliśmy na wsi. Wybrałam się na samotny spacer, tak jak to miałam i mam we zwyczaju. Nagle, kiedy przechodziłam obok szkoły, usłyszałam niemiecką piosenkę: dzieci miały lekcję śpiewu. Zatrzymałam się, aby ich posłuchać, i w tym momencie naszło mnie dziwne uczucie, uczucie trudne do zanalizowania, lecz pokrewne czemuś, co wkrótce miałam poznać aż za dobrze - niepokojące poczucie merzeczywistości. "wydało mi się, że nie poznaję już tej szkoły, która stała się wielka jak barak; śpiewające dzieci były więźniami, zmuszanymi do śpiewu. Było tak, Jakby szkoła i piosenka dzieci znalazły się z dala od reszty świata. W tym samym momencie mój wzrok natrafił na pszeniczne pole, którego granic nie mogłam dojrzeć. Żółty bezkres, oślepiający w słońcu, powiązany z piosenką śpiewaną przez dzieci uwięzione w gładkim, kamiennym baraku szkolnym, napełniły mnie takim niepokojem, że wybuchnęłam płaczem. Pobiegłam do domu, do naszego ogrodu, i zaczęłam się bawić, żeby "wszystko było jak zawsze", to znaczy, żeby powrócić do rzeczywistości. To właśnie wtedy po raz pierwszy pojawiły się wszystkie elementy, które występowały zawsze w późniejszych doznaniach nierzeczywistości: nieograniczony przestwór, oślepiające światło oraz połysk- Postmodernizm i społeczeństwo konsumpcyjne 205 liwość i gładkość rzeczy materialnych (Renee Sechehaye, Autobiography oj Schizoplirenic Girl). Zauważmy, że kiedy następuje zerwanie ciągłości czasowej, odczucie teraźniejszości potężnieje, staje się dojmująco żywe i "konkretno-zmysłowe": świat staje przed schizofrenikiem ze wzmożoną intensywnością, niesie uczucia tajemnicze, przytłaczające swym ciężarem i promienieje mamiącym blaskiem. To jednak, co mogłoby się nam wydawać doświadczeniem pożądanym - poszerzenie pola percepcji, zmysłowa lub też halucynogenna intensyfikacja zazwyczaj monotonnej i swojskiej okolicy - tutaj odczuwane jest jako utrata, jako "nierzeczywistość". Podkreślić chciałbym mimo to sposób, w jaki znaczące w izolacji staje się bardziej materialne - albo lepiej: dosłowne - bardziej żywe na sposób zmysłowy, niezależnie od tego, czy nowe doświadczenie okazuje się pociągające, czy przerażające. To samo możemy pokazać w domenie językowej: językowe zaburzenie u schizofrenika powoduje w stosunku do słów, które gdzieś tam nadal istnieją, przestawienie podmiotu albo osoby mówiącej na bardziej dosłowne ich rozumienie. I znowu: w normalnym porozumiewaniu się usiłujemy poprzez materialność słów (ich dziwne brzmienie albo postać drukowaną, odcień głosu albo szczególny akcent i tym podobne) dojrzeć ich znaczenie. Gdy gubimy sens, materialność słów staje się obsesyjna, jak w przypadku dziecka, które tak długo powtarza jakieś słowo, aż znaczenie znika i słowo zamienia się w niezrozumiały zaśpiew. A łącząc to z wcześniejszym opisem: znaczące, które utraciło swoje znaczone, przekształca się po prostu w graficzny obrazek. Ta przydługa dygresja na temat schizofrenii pozwoliła nam dołączyć cechę, której nie udało się uchwycić we 'wcześniejszym opisie - a mianowicie czas. Musimy więc w naszych rozważaniach o postmodernizmie przejść od sztuk wizualnych do sztuk rozwijających się w czasie - do muzyki, poezji i szczelnego rodzaju tekstów narracyjnych w stylu Becketta
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.