ďťż

Generałowie nie objęci puczem manewrują przezornie...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Admirał de Querville każe odbić od brzegu okrętowi, na którego pokładzie odpływa z komandorem Troswinskim u boku. Ostrożny krok pozwalający zyskać na czasie. Generał de Pouilly opuszcza Oran i przenosi się z kilkoma oficerami do Tlemsen, gdzie stoją oddziały poborowych z metropolii. Wobec tego Challe kieruje do Oranu generała Gardy'ego na czele batalionu Legii Cudzoziemskiej. Gardy jest nowym dowódcą okręgu, ale nie ma komu wydawać rozkazów, gdyż na wszystkie jego telefony dowódcy liniowych jednostek piechoty, rtylerii i czołgów odpowiadają, że poborowi z metropolii są „elementem niepewnym", którego „lepiej nie ruszać". Oddziały te zostają więc w koszarach i od razu stanowią dla puczu groźne, nieprzewidziane niebezpieczeństwo. Generał Vézinet — dowódca okręgu algierskiego — daje się spokojnie internować. Generał Gouraud z Konstantyny po raz trzeci zmienia decyzję i przyłącza się do puczu. To samo czyni znany nam z 13 maja generał André Petit, dowodzący w tym czasie korpusem armijnym na Saharze. (Mimochodem pikantny szczegół: po zamachu stanu 13 maja Petit został szefem gabinetu wojskowego premiera Debré, czyli pełnił tę samą funkcję co generał de Beaufort przy de Gaulle'u!). Pułkownicy — Argoud, Godard, Gardes i Broizat — rozjeżdżają „po terenie", aby uzyskać akces różnych dowódców pułków. Osiągają ten cel niemal wszędzie, ale mają tylko oficerów bez wojska. Na szeregowych z metropolii, którzy stanowią trzon armii, nie można liczyć. Nie mają oni żadnej sympatii dla „Algierii francuskiej" ani dla oficerów. Myślą to, co wszyscy Francuzi w kraju macierzystym: że trzeba z tą wojną czym prędzej skończyć. Do naczelnego hasła przewrotu — „wojna aż do zwycięstwa" — odnoszą się wręcz wrogo. Chcą wracać do domów, a nie bić się. W zasadzie pucz rozporządza 25 dywizją powietrzno-desantową i 10 dywizją piechoty, ale obie te jednostki mają od 45 do 60 proc. żołnierzy z metropolii. W niedzielę 23 kwietnia Salan i Jean-Jacques Susini przybywają na pokładzie samolotu hiszpańskiego do Algierii. Towarzystwo jest niemal w komplecie. Brak Lagaillarde'a tłumaczy się tym, że Challe sobie jego obecności nie życzył. „Od razu rozkręci cywilów i będzie bałagan" — powiedział szef sprzysiężenia. De Gaulle uważnie obserwował przeciwnika i gotował ripostę. Po świetnie zmontowanej rozprawie z cywilnymi ultrasami w styczniu 1960 r. przyszła kolej na opozycję wojskową, tak sprawnie oddzielona od tamtej. (Zauważmy, że Challe szedł wręcz po linii dążeń generała-prezydenta, trzymając na uboczu cywilów, którzy swą masą mogli nadać puczowi kwietniowemu jakiegoś rozmachu). Z wojskiem w metropolii dano sobie radę natychmiast. Samochody zmotoryzowanych huzarów z Orleanu wezwano puste w nocy z soboty na niedzielę 23 kwietnia do Paryża, żołnierze pozostali w koszarach. Czołgi z Rambouillet przesunięto przy zmniejszonej obsłudze również na stolicę, ale celowniczych zatrzymano do zajęć specjalnych w innym miejscu. Pamiętając rolę, jaką mieli odegrać spadochroniarze z Pau w maju 1958 r., tym razem zabrano im samoloty, które bez załóg desantowych rozproszono po wszystkich lotniskach Francji. Garnizonom w Niemczech zachodnich nakazano ćwiczenia, zawsze według tej samej zasady: ludzie z jednej strony, sprzęt — z drugiej. Było to proste i skuteczne. Jednocześnie wydane zostały zarządzenia: ogłoszenie stanu wyjątkowego, które pozwalało władzom na dokonywanie wszelkich aresztowań i rewizji domowych, wprowadzało zakaz zebrań publicznych, cenzurę wiadomości; wstrzymanie wszelkiego rodzaju komunikacji z Algierią; zablokowanie lotnisk przez ustawienie na pasach startowych rozmaitych przeszkód, jak samochody, zasieki z drutu kolczastego, beczki, skrzynie itp., dla uniemożliwienia lądowania transportowców desantowych. W sobotę w południe przemawiał premier Debré, który wezwał Francuzów do spokoju i dyscypliny oraz postawił ultimatum przywódcom puczu. Ultrasowskie bojówki w metropolii usiłowały reagować. Ich plastykowe bomby wybuchły najpierw na lotnisku cywilnym Orly, w przechowalni bagażu, gdzie zginął znajdujący się akurat w pobliżu zamiatacz, a jeden z pasażerów został ciężko ranny w nogi. Eksplozje zarejestrowano też na dworcach Lyońskim i Austerlitz, bez ofiar, oraz w rnerostwach Neuilly i Courbevoie. Jeszcze kilka osób było rannych. W niedzielę 23 kwietnia na ekranach telewizorów ukazał się w generalskim mundurze de Gaulle i wygłosił przemówienie: „Buntownicza władza usadowiła się w Algierii w wyniku spisku wojskowego... Kwartet emerytowanych generałów... którzy nie znają narodu ani świata, a patrzą tylko przez pryzmat swego obłędu... Oto państwo ośmieszone, naród wykpiony, nasza potęga zdegradowana, nasz prestiż międzynarodowy poniżony, nasza rola i miejsce w Afryce skompromitowane, i to przez kogo? Niestety! Niestety! Niestety! Przez ludzi, których obowiązkiem, honorem i racją bytu była służba i posłuszeństwo. W imieniu Francji rozkazuję, by wszystkie środki, powtarzam: wszystkie środki, zostały użyte dla zagrodzenia drogi tym ludziom, aż do ich likwidacji. Zabraniam każdemu Francuzowi, a przede wszystkim każdemu żołnierzowi, wykonywania ich rozkazów... Przyszłością uzurpatorów może być tylko to, co przewiduje w ich przypadku Prawo. Wobec nieszczęścia ciążącego nad ojczyzną, wobec groźby wiszącej nad Republiką, po oficjalnym skonsultowaniu się z Radą Konstytucyjną, premierem, przewodniczącym Senatu, przewodniczącym Zgromadzenia Narodowego zdecydowałem się na skorzystanie z artykułu 16 naszej Konstytucji. Począwszy od dziś, wdrożę w razie potrzeby bezpośrednie środki, jakich wymagać będą okoliczności... Utrzymam je, cokolwiek się stanie, aż do końca mego mandatu..." Społeczeństwo stało teraz murem za de Gaulle'em wobec niebezpieczeństwa ultrasów. „Przeciw niebezpieczeństwu grożącemu narodowi podnieście się masowo, ludzie pracy i demokraci. Bądźcie zmobilizowani! Skupiajcie się, demonstrujcie w miejscach zamieszkania i zakładach pracy! Organizujcie się w przewidywaniu walki! Domagajcie się wszelkich środków dla unieszkodliwienia buntowników wojskowych i cywilnych. Żołnierze, marynarze i lotnicy — synowie robotników i chłopów francuskich — podoficerowie i oficerowie, odmawiajcie posłuszeństwa generałom zamachu stanu i działajcie w zdecydowany sposób, by ich zmiażdżyć" — nawoływał apel Francuskiej Partii Komunistycznej
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.