ďťż

- Czyżby? Sam pan powiedział, że musiał się skupić na innych sprawach...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Może po prostu nie zauważył pan tego? Nikt pana o nic nie oskarża, ale musimy poznać prawdę. A więc? Biegł pan co sił w nogach przez salon. Żeby dotrzeć do drzwi, musiał pan minąć stolik do kawy, na którym, jak wiemy z zeznań oskarżonego, owo zdjęcie zwykle stało. A więc? -Nie zrzuciłem tej cholernej fotografii! - Przepraszam najmocniej, wysoki sądzie za ten wybuch gniewu! - zawołał czym prędzej Bullock. - Ale doprawdy trudno się dziwić świadkowi, że nie wytrzymał napastliwych i nie prowadzących do niczego pytań obrony. - Ostrzegam, że jeszcze raz usłyszę coś podobnego, będę musiała ukarać świadka grzywną za obrazę sądu - powiedziała ostro sędzia Hart, po czym zwróciła się do Bena: - Mam wrażenie, panie mecenasie, że świadek odpowiedział wyczerpująco na pytania. Jeżeli więc nie ma pan nic do dodania, proszę po prostu zakończyć przesłuchanie. - Dobrze, wysoki sądzie. - Ben doszedł do wniosku, że jeśli nawet Calley rzeczywiście był odpowiedzialny za rozbicie zdjęcia, to nigdy tego od niego nie wyciągnie, ale przysięgli z pewnością mieli nad czym się zastanawiać. - Doskonale, w takim razie zamykam dzisiejsze posiedzenie sądu. Jutro wznawiamy rozprawę punktualnie o dziewiątej rano - oznajmiła sędzia, a potem poprosiła do siebie przysięgłych. Musiała przekazać im masę przeróżnych instrukcji, jako że od teraz przenosili się oni do hotelu i mieli zakaz kontaktowania się zarówno między sobą, jak i ze światem zewnętrznym. Gdy tylko pani Hart wyszła, na sali zawrzało. We wszystkich możliwych miejscach zbierały się grupki dziennikarzy omawiając na gorąco wrażenia. Tymczasem Barrett i cała adwokacka paczka zaczęła się kierować do tylnego wyjścia, gdzie znajdował się przeznaczony dla nich pokój. Nagle burmistrz zatrzymał się. - Poczekajcie, chciałbym złożyć oświadczenie dla prasy i telewizji. - Czyś ty oszalał? Przecież to idiotyczny pomysł. - Mam to gdzieś. Przez cały dzień zmuszony byłem wysłuchiwać kłamstw i oszczerstw na swój temat, więc teraz ja powiem w kilku słowach, co o tym sądzę. Barrett zawrócił do sali. Widząc to, w jego stronę natychmiast ruszyli reporterzy i kamerzyści. Ben przystanął z boku, przysłuchując się, jak burmistrz robi wszystko, żeby zatrzeć negatywny wydźwięk dzisiejszych zeznań świadków. Ale adwokat obawiał się, że jest to działanie z góry skazane na przegraną. Tym bardziej że Barrett nie mówił nic konkretnego, ograniczając się do gromkiego i pełnego pasji przekonywania o swej niewinności. Ben pomyślał, że nawet to i niezłe, tyle że nadaje się co najwyżej do wieczornych wiadomości; przysięgli będą potrzebowali o wiele bardziej przekonywających argumentów, faktów opartych na mocnych podstawach, które mogłyby choć odrobinę zrównoważyć dowody przedstawione przez oskarżenie. Ben wiedział o wiele lepiej niż jego klient, że przysięgli stanowią grupę ludzi, których nie można przekonać sloganami i siłą osobowości, jak wyborców na wiecu. Nawet jeśli po stronie Barretta dzięki jego wystąpieniom telewizyjnym stanął cały stan, to nie miałby on szans wobec dwanaściorga osób, które odcięte od mediów, nie mając możliwości porozumiewania się ani ze sobą, ani z nikim innym, będą się opierać tylko na tym, co usłyszą w sądzie. A jak na razie nic z tego, co zostało powiedziane, nie mogło zachwiać ich przeświadczenia o winie Barreta. 282 Rozdział 46 w drodze z sądu Ben i Christina milczeli. Ben zdawał sobie sprawę, że jest ponury i niekomunikatywny, ale nie potrafił się przemóc. Sprawa Barretta wyglądała beznadziejnie i nic nie wskazywało na to, żeby w najbliższym czasie coś się miało zmienić. Ciszę przerwała w końcu Christina, która jakby czytając w jego myślach, rzekła: - Wiem, że idzie jak po grudzie, ale jak na to co mamy, spisujesz się naprawdę doskonale. Sans pareil. - Dzięki, ale sama wiesz, że samo podważanie zeznań to za mało, musimy mieć jakiś konkret w ręku. - Spójrz na to inaczej: sprawa od samego początku była przegrana, więc najmniejsza choćby wątpliwość, którą zasiejesz w umysłach przysięgłych, jest już dużym sukcesem. A takich drobnych zwycięstw masz już przynajmniej kilka na koncie. Nie powinieneś też tak mocno przeżywać orzeczeń sędzi Hart, które są dla ciebie niekorzystne. Przecież wiesz, jak to wygląda na procesach. Comme ci comme ca. - Dziewczyna trąciła go w bok
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.