ďťż

Czego dokładnie ode mnie oczekujesz? Kyle wyraźnie się wahał, ale w końcu przełamał złość...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
- Mam inne... zobowiązania. Ponieważ nie mogę być w dwóch miejscach jednocześnie, ty musisz udać się do Warfield. Dominik popatrzył na brata z prawdziwym zdumieniem. - Dobry Boże, Kyle, co jest ważniejsze od poznania dziew czyny, z którą chcesz się ożenić? Sam musisz tam pojechać, żeby zdecydować, czy rzeczywiście pragniesz tego dziwnego związku. Ja nie mogę cię zastąpić. - Niech cię nie obchodzą moje sprawy - odburknął. - Co DZIECKO CISZY 1 5 do Meriel, to choć trudno założyć, że jesteś dżentelmenem jednak nie przypuszczam, żeby ktoś, kto uratował tyle złama nych dziewczęcych serc, rozmyślnie skrzywdził niewinną istotę. Chyba że zupełnie się zmieniłeś. Dominik zacisnął zęby, nie chcąc obrazić brata niegrzeczną odpowiedzią. Myśląc z żalem o Bradshaw Manor, podsunął mu oczywiste rozwiązanie. - Odłóż wizytę w Warfield na później. Albo odwrotnie. - Nie mogę odłożyć żadnej z tych spraw. - Kyle zmarszczył czoło, co poirytowało Dominika, bo sam miał podobną manierę, kiedy się nad czymś zastanawiał. Pomyślał, że ich przyzwy czajenia powinny już dawno pójść w zupełnie innych kie runkach. - Lady Meriel ma dwóch opiekunów, brata matki i brata ojca- poinformował Kyle. - Wuj, brat matki, lord Amworth, opowiada się za naszym ożenkiem. Uważa, że właściwy mąż, a w przyszłości może dzieci, pomogą Meriel w powrocie do zdrowia. - Jestem przekonany, że po tylu latach to nie jest możliwe. - Przypuszczam, że w skrytości ducha Amworth marzy o tym, by Meriel miała dzieci. Był bardzo związany z siostrą i chyba w ten sposób pragnie ją odzyskać, a przynajmniej przedłużyć linię. Dominik ukrył dreszcz odrazy. - Widzę w tym pewien sens, choć dziwaczny, ale po co ten pośpiech? Jeśli to ty jesteś wybrankiem, kilka tygodni zwłoki nikomu nie zrobi różnicy. - To nie takie proste. Stryj, brat jej ojca, lord Grahame, sprzeciwia się temu małżeństwu. Twierdzi, że to parodia, grzech przeciw naturze. Dominik podzielał ten pogląd. - A więc Amworth chce was pożenić, zanim dowie się o tym Grahame. Pakujesz się w niezły skandal. - Lady Meriel ma dwadzieścia trzy lataj est więc pełnoletnia. Nigdy też oficjalnie nie została uznana za osobę chorąpsychicz- 16 MARY JO PUTNEY nie. Formalnie nie potrzebuje zgody opiekunów na zawarcie małżeństwa. - Pomimo tego, co mówił, Kyle wyraźnie czuł się nieswojo. - Amworth zapewniał mnie, że Grahame za akceptuje nasz związek, jeśli tylko dziewczyna będzie z niego zadowolona. Grahame podróżuje teraz po Europie. Amworth chce wydać siostrzenicę przed jego powrotem. - A co tobie po tym małżeństwie, Kyle? Są inne bogate panny na wydaniu. Nie wierzę, że zakochałeś się w zamkniętej w sobie dziwaczce. Twarz Kyle'a stężała. - Dokonałem już wyboru. Myślę, że zarówno ja, jak i lady Meriel, skorzystamy na tym związku. Dominik nie był o tym przekonany, ale przecież zawsze patrzył na świat inaczej niż brat. Ich matka i ojciec także wiedli oddzielne życie i Kyle najwidoczniej zamierzał ich naśladować. - Mimo wszystko nie wyobrażam sobie, żeby nasza mas karada się powiodła. Och, oczywiście, mogę udawać lorda Maxwella przed osobami, które cię nie znają, ale ty chcesz, żebym pozostał w domu lady Meriel przez kilka tygodni. Kiedy w końcu zajmiesz moje miejsce, wszyscy zauważą różnicę. - Lady Meriel mieszka z parą staruszek. Poza nimi w domu jest tylko służba. Po prostu nie rzucaj się w oczy, nie wchodź z nikim w bliższe kontakty, za to dużo czasu spędzaj z dziew czyną i dbaj o to, żeby dobrze się z tobą czuła. - Ona pierwsza dostrzeże zamianę - odrzekł Dominik, czując rosnące rozdrażnienie. - Nawet nasze psy i konie natychmiast nas rozpoznają. - Ona... nie zwraca uwagi na ludzi. Byłem już w Warfield z krótką wizytą. - Kyle zamilkł na chwilę. - Spojrzała na mnie tylko raz w czasie obiadu. Wątpię, żeby dostrzegła różnicę między nami. Dominik spróbował wyobrazić sobie noc poślubną z kobietą, która zachowuje się jak woskowa lalka. - To mi przypomina bardziej gwałt niż małżeństwo. DZIECKO CISZY 17 - Do diabła, Dom, nie przyszedłem tu wysłuchiwać twoich wątpliwości! - wybuchł Kyle. - Pomożesz mi czy nie? Łamiący się głos brata sprawił, że Dominik wreszcie za uważył to, co powinien był zobaczyć już na samym początku! Kyle cierpiał. Pod przykrywką arogancji czaił się ból. Ma jakiś romans, więc jest mu zupełnie obojętne, z kim się ożeni? Miał ochotę zapytać o to, ale wiedział, że brat mu nie odpowie. Byli sobie na to zbyt obcy. Widział też jasno, że Kyle'owi bardzo zależy na jego pomocy. Świadczył o tym fakt, że chciał mu oddać w zamian Bradshaw Manor. Pomimo tarć między nimi, Dominik nie lubił patrzeć na rozterki brata. Z tego też powodu, a także zwabiony wizją posiadania własnej rezydencji, postanowił się zgodzić. - Dobrze. Zrobię to, o co mnie prosisz. Kyle odetchnął z ulgą. - Wspaniale. Mam być w Warfield w poniedziałek, a więc nie zostało ci wiele czasu na przygotowania. - Tak szybko? - Trzyma cię w Londynie coś ważnego, czego nie możesz zostawić? Nie, do diaska. Wystarczy, że odwoła kilka spotkań. Przy jaciele będą za nim tęsknili, ale w tej chwili nic i nikt naprawdę go nie potrzebował. Jako młodszy syn Dominik zaciągnął się do wojska; trafił akurat na bitwę pod Waterloo. Chociaż nie splamił honoru, to przekonał się na własnej skórze, że nie nadaje się na żołnierza. Co gorsza, służba w czasie pokoju okazała się nudna nie do zniesienia. Tak więc sprzedał swój patent oficerski i od tamtej pory wiódł beztroskie życie światowca. W sezonie bawił się na licznych londyńskich balach, poza sezonem spędzał czas u przyjaciół na wsi. Był na tyle lekkomyślny, by zdobyć sobie podziw dam, ale zarazem na tyle rozważny, żeby nie wpakować się w poważniejsze tarapaty. Jednak kończył dwudziesty ósmyrok 18 MARY JO PUTNEY i zaczynało go nudzić życie, w którym jedynym celem było wyszukiwanie sobie przyjemności. Gdyby został właścicielem Bradshaw Manor, jego egzysten cja nabrałaby sensu. Rozległe żyzne pola, obszerne stajnie i piękny dom - czuł, że ślina napływa mu do ust. - Będę gotowy. Co mam zrobić? - Po pierwsze, idź do fryzjera - oschle zarządził brat. - Poza tym musisz zabrać kilka moich ubrań. Masz nie najlepszego krawca. Dominik zanotował w myślach, że musi w czasie pobytu w Warfield, oczywiście przypadkowo, zniszczyć przynajmniej jeden zestaw odzieży należącej do brata. - Coś jeszcze? - Pojedzie z tobą Morrison. Tylko on będzie wiedział o naszej zamianie. Dominik z trudem powstrzymał jęk. Lokaj Kyle' a, Morrison, jest tak samo nadęty jak jego pan. - Czy Morrison będzie mógł się z tobą skontaktować, jeśli zajdzie taka potrzeba? Kyle zastanawiał się przez chwilę. - Będzie wiedział, gdzie jestem, ale raczej nie uda mu się mnie złapać. Wyjadę na jakieś trzy do pięciu tygodni. Oczekuję, że w tym czasie nawiążesz kontakt z lady Meriel. Kiedy już to osiągniesz, wyjedź z Warfield. Im mniej czasu tam spędzisz, tym mniejsza szansa, że ktoś później dostrzeże różnicę między nami
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.