ďťż

Była to odważna decyzja...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Inicjatywa zgłoszona w Belwederze została zrealizowana już po tygodniu. Wałęsa wyraził zgodę na spotkanie z gen. Kiszczakiem pod warunkiem, że będzie się odbywać na terenie kościelnym i że towarzyszyć mu będzie bp Tadeusz Gocłowski. Początkowo planowano spotkanie w nuncjaturze, ostatecznie odbyło się w budynkach parafii w Wilanowie. Rozpoczęło się 18 listopada o godz. 18. Poza bp. Gocłowskim Wałęsie towarzyszył Tadeusz Mazowiecki, gen. Kiszczakowi - n6Peter Raina, Rozmowy..., s. 291. 12-Karuzela 177 Stanisław Ciosek. Gospodarzem był abp Dąbrowski. Obecny był też ks. Orszulik, który tego dnia rano dokonał wraz z zastępcą dyrektora Biura Ochrony Rządu inspekcji pomieszczeń, gdzie miano obradować. Abp Dąbrowski, witając przybyłych, powiedział, że w ich „osobach spotykają się tutaj przedstawiciele władzy i społeczeństwa". Wyraził nadzieję, że „to dzisiejsze spotkanie z udziałem przedstawicieli Kościoła doprowadzi do wzajemnego zrozumienia i zbliżenia stanowisk oraz pomoże spojrzeć uczciwie na to, co jest prawdziwym dobrem Polski i naszej wspólnoty narodowej". Przemówienie gen. Kiszczaka składało się z dwóch części. W pierwszej obszernie, ale mało przekonywająco, wyjaśniał decyzję o likwidacji Stoczni Gdańskiej oraz problem represjonowanych w strajkach sierpniowych. W drugiej omawiał problemy organizacyjno--proceduralne związane z Okrągłym Stołem. W wystąpieniu nie padło słowo „Solidarność". Wałęsa, w przeciwieństwie do Kiszczaka, nie miał przygotowanego tekstu. Opowiedział się za pluralizmem i stwierdził, że jeśli się przyjmie tę zasadę, to „możemy zaczynać od tego, na co jest zgoda obu stron, tzn. od reform politycznych, ekonomicznych i społecznych. Trzeba się wspólnie zastanowić, jak bez strat przeprowadzić kraj do pluralizmu związkowego". Po wstępnych przemówieniach abp Dąbrowski opuścił salę obrad, życząc zebranym konstruktywnych wyników. Było to życzenie nadmiernie optymistyczne. Dyskusja merytoryczna ograniczyła się do kilku wypowiedzi o rozumieniu pojęcia pluralizmu, ale -jak się okazało - najbardziej dramatyczny był spór o treść komunikatu o spotkaniu w Wilanowie. Chodziło o użycie słowa „Solidarność", czemu Kiszczak i Ciosek stanowczo się przeciwstawiali. W notatce ze spotkania, którą sporządzili 24 listopada ks. Orszulik i Mazowiecki, zapisano: „Ciosek powiedział, że dziś nie ma woli politycznej oświadczenia, iż jest miejsce dla ŤSolidarnościť, bo nie ma na to warunków poli- 178 tycznych". Dodał jednak, że władze są za tworzeniem takich warunków. Kiszczak powiedział, że „musimy naszą bazę przyzwyczajać powoli, stopniowo do tego, czego oczekujecie". Ciosek powołał się na badania opinii publicznej, z których miało wynikać, że w zakładach pracy tylko 6% załogi zainteresowane jest „Solidarnością", na co ripostował ks. Orszulik, że skoro „Solidarność" ma tyle samo zwolenników, co stowarzyszenie homoseksualistów, to czemu władze tale obawiają się „Solidarności"? I Kiszczak, i Ciosek kusili rozmówców perspektywą wejścia opozycji do Sejmu w przewidzianych na przyszłą jesień wyborach. Dyskutowano również w czasie kolacji i później. Nie udało się zbliżyć stanowisk. Na wniosek Mazowieckiego postanowiono spotkać się następnego dnia. Dyskusja była jeszcze bardziej dramatyczna. W pewnym momencie Kiszczak wstał i oświadczył, że „rozstajemy się bez komunikatu", co było równoznaczne z zerwaniem rozmów. Biskup Gocłowski zaapelował o rozwagę, a ks. Orszulik oświadczył, że jeśli dziś nastąpi zerwanie kontaktów, „ani abp Dąbrowski, ani żaden inny przedstawiciel Kościoła nie podejmie się pośrednictwa w zorganizowaniu ponownego spotkania". Zaproponował, żeby w komunikacie podać, że odbyło się spotkanie gen. Czesława Kiszczaka z Lechem Wałęsą, wymienić uczestników i stwierdzić, „że rozmowy będą kontynuowane w celu zbliżenia stanowisk". Wałęsa zaakceptował taki komunikat, ustalono też, że następne spotkanie przygotują ks. Orszulik i Ciosek117. 1I7Tamże, s. 295-309. Istnieje też notatka z rozmów w Wilanowie opracowana przez Krzysztofa Dubińskiego {Okrągły Stół, s. 148-149). Różni się w szczegółach. Dubiński nie wspomina w ogóle o wymianie zdań poprzedzającej spór o treść komunikatu. Spór ten przebiegał „w atmosferze dużej nerwowości". Wałęsa kilkakrotnie oświadczał: „Mnie się nie spieszy. My mamy czas. Poczekamy". W rozmowach kuluarowych Wałęsa mówił o projekto- 179 L *Ť ' ; "' 'i * I Relacjonując rozmowy wilanowskie miesiąc później na posiedzeniu Komitetu Obywatelskiego Tadeusz Mazowiecki powiedział, że o ile w latach 1980--1981 strona partyjno-rządowa we wszystkich rozmowach podkreślała obawy przed interwencją radziecką, o tyle obecnie boi się własnego aparatu partyjnego i własnej bazy politycznej. Również Wałęsa musiał liczyć się z nastrojami swojego zaplecza politycznego. Był w lepszej sytuacji, bo jego przeciwnicy (np. Grupa Robocza) nie mieli żadnych możliwości obalenia go. Chyba że zwołałby posiedzenie wybranej w 1981 r. Komisji Krajowej, ale tego właśnie nie zamierzał zrobić. Tzw. gwiazdozbiór, czyli grupa Joanny i Andrzeja Gwiazdów oraz Anny Walentynowicz, był niewielkim zagrożeniem. Atakami prasy podziemnej za ugodowość i kunktatorstwo, jeśli je w ogóle czytał, nie bardzo się przejmował. Liczył się ze stanowiskiem Kościoła, który zalecał poszukiwanie kompromisu. Wałęsa był symbolem „Solidarności", co dawało mu niepodważalną pozycję. Tylko młodzież, czego miał świadomość, mogła mu zagrozić
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.