ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
Od Szarych. - Czy ona to
zaakcentowała, żeby wbić drzazgę jeszcze głębiej? - Jak się zdaje, są tam Elayne
Trakand i Nynaeve al'Meara. Udają pełne siostry, za błogosławieństwem
rebelianckiej... misji poselskiej ... przed królową Tylin. Towarzyszą im dwie
inne, nie rozpoznane, które być może robią to samo. Listy tych, które przystały
do buntu, są niepełne. A może to zwykłe towarzyszki. Szare nie mają pewności.
- Po co, na Światłość, pojechały do Ebou Dar? - spytała z roztargnieniem Elaida.
Teslyn z pewnością zawiadomiłaby ją o czymś takim. - Szare chyba rozpuszczają
plotki. Tarna doniosła, że one są razem z rebeliantkami w Salidarze. - Tarna
Feir pisała, że jest tam także Siuan Sanche. Oraz Logain Ablar, rozgłaszający
wszem i wobec te złośliwe kłamstwa, o których wzmianka byłaby dla każdej
Czerwonej siostry poniżeniem, nie mówiąc już o ich dementowaniu. Jeżeli to nie
Sanche maczała palce w tych bezeceństwach, to słońce wzejdzie jutro na
zachodzie. Dlaczego zwyczajnie się nie odczołga i nie umrze, poza zasięgiem
wzroku, jak nakazuje przyzwoitość każdej ujarzmionej kobiecie?
Nie westchnęła otwarcie, ale to kosztowało ją sporo wysiłku. Logaina będzie
można powiesić po cichu, kiedy tylko uporają się z rebeliantkami; większa część
świata uważała go za od dawna nieżyjącego. To brudne oszczerstwo, w myśl którego
Czerwone Ajah wykorzystywały go jako fałszywego Smoka w charakterze przynęty,
umrze razem z nim. A kiedy sprawa rebeliantek zostanie załatwiona, wówczas zmusi
się Sanche do przekazania klucza do siatki szpiegowskiej Amyrlin. I wymieni
nazwiska zdrajczyń, które pomogły jej w ucieczce. Aczkolwiek za płonną należało
chyba uznać nadzieję, że padnie wśród nich imię Alviarin.
- Jakoś nie umiem sobie wyobrazić, by ta al'Meara mogła uciec do Ebou Dar i tam
udawać Aes Sedai. Jeszcze mniej prawdopodobne wydaje się to w przypadku Elayne,
nieprawdaż?
- Kazałaś odszukać Elayne, Matko. Twierdziłaś, że to równie ważne jak uwiązanie
al'Thora na smyczy. Kiedy znajdowała się w otoczeniu trzystu rebeliantek w
Salidarze, zrobienie czegokolwiek było niemożliwe, ale w Pałacu Tarasin nie
będzie równie bezpieczna.
- Nie mam czasu na plotki i pogłoski. - Elaida cedziła każde słowo z pogardą.
Czyżby Alviarin wiedziała więcej niż powinna, skoro wspomniała o al'Thorze i
uwiązywaniu go na smyczy? - Sugeruję, byś raz jeszcze przeczytała raport Tarny,
a potem w myślach zadała sobie pytanie, czy nawet rebeliantki pozwoliłyby
Przyjętej udawać, że ma prawo nosić szal?
Alviarin czekała z udawaną cierpliwością, aż Elaida skończy, po czym kolejny raz
przejrzała swój plik i wyciągnęła zeń jeszcze cztery arkusze.
- Agentka Szarych przysłała szkice - powiedziała obojętnie, przerzucając kartki.
- To żadna artystka, ale Elayne i Nynaeve łatwo rozpoznać. - Po chwili, kiedy
Elaida wciąż nie wzięła rysunków, wsunęła je na spód pozostałych papierów.
Elaida poczuła, że na policzki wypełza jej rumieniec gniewu i zażenowania.
Alviarin celowo pchnęła ją na drogę błędnego wnioskowania, nie pokazując tych
szkiców na samym początku. Zignorowała to - każda inna reakcja naraziłaby ją na
jeszcze większy wstyd - za to jej głos zabrzmiał lodowato.
- Chcę, by je pojmano i doprowadzono przed moje oblicze.
Brak zaciekawienia na twarzy Alviarin sprawił, że Elaida ponownie się
zastanowiła, ile ta kobieta wie o rzeczach, o których nie powinna nawet mieć
pojęcia. Al'Meara pochodziła z tej samej wioski co al'Thor, stanowiłaby więc
punkt wyjścia dla działań skierowanych przeciwko niemu. O tym wiedziały
wszystkie siostry, tak samo jak o tym, że Elayne to Dziedziczka Tronu Andoru i
że jej matka nie żyje. Mętne pogłoski wiążące Morgase z Białymi Płaszczami były
nonsensowne, przenigdy by się nie zwróciła do Synów Światłości o pomoc. Umarła i
nawet jej ciało nie zostało odnalezione, a teraz Elayne miała zostać królową. Po
warunkiem, że zostanie wyrwana z rąk rebeliantek, zanim andorańskie Domy osadzą
na Tronie Lwa Dyelin zamiast niej. Mało kto wiedział, dlaczego Elayne jest o
wiele ważniejsza niż jakakolwiek arystokratka z silnie ugruntowanymi
roszczeniami względem tronu. Jeśli, rzecz jasna, nie brać pod uwagę faktu, że
któregoś dnia miała zostać Aes Sedai.
Elaida potrafiła czasami Przepowiadać, dysponowała Talentem, który zdaniem wielu
został bezpowrotnie utracony, zanim użyła go znowu. Już dawno temu
Przepowiedziała, że Królewski Dom Andoru dzierży klucz do zwycięstwa w Ostatniej
Bitwie. Minęło dwadzieścia pięć lat, albo nawet więcej, i kiedy stało się jasne,
że Morgase Trakand ostatecznie przejmie tron w Sukcesji, Elaida związała się z
ongi jeszcze młodą dziewczyną. Elaida nie miała pojęcia, z jakiego powodu Elayne
jest taka ważna, ale Przepowiednie nigdy nie kłamały. Czasami niemalże
nienawidziła tego Talentu. Nienawidziła rzeczy, nad którymi nie miała kontroli.
- Chcę mieć wszystkie cztery, Alviarin. - Pozostałe dwie były zapewne nieważne,
ale nie zamierzała ryzykować. - Poślij natychmiast mój rozkaz do Teslyn. Przekaż
jej, a także Joline, że jeśli od tej pory nie zaczną przesyłać regularnych
raportów, to pożałują, że się w ogóle urodziły. Dołącz informację od tej Macury.
- Przy tym ostatnim słowie mimowolnie wykrzywiła usta.
Na dźwięk tego nazwiska Alviarin drgnęła niespokojnie, i nie dziwota. Paskudny
napar Ronde Macura potrafiłby wywołać złe samopoczucie u każdej siostry
|
WÄ
tki
|