ďťż

Algierczycy widząc amerykańskich marynarzy, zwietrzyli możliwość złapania kilku dolarów i jeden z nich podszedł do Tony...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
ego, próbując mieszaniną kilku języków zaproponować im coś ciekawego. Tymczasem z kieszeni George.a zaczął powoli wysuwać się na stół spory wąż, zdradzając wybitne zainteresowanie stojącą szklanką z piwem. Obdartus z przerażenia zaniemówił. George ze słodkim uśMiechem podniósł głowę węża do wysokości twarzy oberwańca i uprzejmie zapytał: - "Do you like a kiss?" (ang. - Chcesz buzi?) Algierczyk z krzykiem runął do tyłu, szukając schronienia między równie zaniepokojonymi tym zdarzeniem towarzyszami. Sala wybuchnęła śmiechem i z podziwem obserwowała węża, który z widocznym zadowoleniem popijał piwo. Wąż ugasił pragnienie, rozejrzał się po sali i z godnością wycofał się do kieszeni. W tym czasie nie zauważony przez nikogo wszedł Su i usiadł przy narożnym stoliku koło okna. Algierczycy zorientowali się w sytuacji dopiero widząc samego "patron", idącego na spotkanie nowego gościa. Poprawili się szybko na krzesłach i nie spuszczając przybysza z oczu zaczęli szybko szwargotać między sobą. Jeszcze "patron" wymieniał z Su zdawkowe słowa powitania, gdy ze schodków salki bilardowej na półpiętrze zeszli ze szklankami w rękach Demetriu i Morales, kierując się do jego stolika. Dla piątki tanich morderców pojawienie się dwóch ostatnich było widocznym zaskoczeniem. Musieli znać ich reputację, bo cała piątka przerwała gadanie i z ogłupiałymi minami spoglądała to na siebie, to na narożny stolik; wyglądało na to, że zaczynają się zastanawiać nad opuszczeniem lokalu. My orientując się również, że nie dojdzie do żadnej "bagarre", z miejsca ustaliliśmy, że pójdziemy za Algierczykami, przytrzymamy dwóch za pierwszym rogiem, zaprosimy uprzejmie na najbliższe podwórko i używając najbardziej przekonywającej z najdelikatniejszych metod persfazji dowiemy się, dla kogo i za czyje pieniądze tak wytrwale pracują. PO otrzymaniu wyczerpujących informacji postaramy się im wytłumaczyć, że świat jest piękny i wesoły i że nie ma na nim miejsca dla ludzi o twarzach smutnych i ponurych. Dostaną nożem w gardło i wyrzucimy ich na pierwszy śMietnik, ściągając naturalnie na siebie przekleństwa pracowników oczyszczania miasta. Wszystko zapowiadało się jak najlepiej i właśnie zamawiałem świeżą butelkę wina, gdy na widowni pojawił się pan sierżant Górski, gość o typowym wyglądzie detektywa Scotland Yardu z eleganckiego filmu. Swobodnym krokiem podszedłeś do bufetu i zamówiłeś kieliszek brandy. Pamiętasz? Górski milczał, wpatrzony w sobie tylko wiadomy punkt. - Jak omawialiśmy to późNiej w areszcie - mówił dalej Pierrino - wszyscy wzięli cię za paryskiego "fric" (fr. - policjant, glina), od których zaroiło się ostatnio w Marsylii. Obcy glina nie może budzić sympatii w tym środowisku, a do tego wywołanie awantury z tobą dawało Arabom szansę wyjścia z honorem z niejasnej i niebezpiecznej sytuacji, w jakiej się znaleźli. Podniósł się teraz jeden z nich, śmierdzący skunks, niejaki Mahmoud, poszukiwany od roku przez policję za bestialski mord na dwóch starych prostytutkach, i ostentacyjnie ruszył w twoją stronę. POdszedł, wyjął ci z ręki kieliszek i popijając twoją brandy drugą ręką sięgnął po twój krawat. Gdybyś mu z miejsca wbił szkło w zęby i znokautował, to nawet gdyby te szakale chciały skoczyć na pomoc, Tony i George wkroczyliby do akcji, zrobiłaby się mała "bouscoulade" (fr. - bijatyka) i kilka pokrwawionych nosów i zbitych szklanek zamknęłoby cały incydent. Ale ty masz nerwy, wziąłeś na wstrzymanie, chciałeś zagrać Johna Wayne.a w nowym wydaniu. Szkoda tylko, że Tony nie miał takich nerwów i już mu się colt zaczął wysuwać z kieszeni. Kiedy Arab wyciągnął rękę do twojego krawata, Tony strzelił od dołu. POcisk aż podniósł Mahmouda do góry z taką dziurą w głowie, że można było przez nią zobaczyć oświetlenie uliczne. Gdyby te szakale widząc, co się dzieje, spisały z miejsca Mahmouda na straty i siedziały spokojnie na kręgosłupach, to może dwóch z nich chodziłoby jeszcze po tym świecie. Niestety, wpadli w panikę, zerwali się z krzeseł i sięgnęli po swoją artylerię. Jakie szanse mogły mieć te cztery hieny cmentarne przeciwko zawodowcom takiej klasy jak Muche czy Demetriu? Cztery błyskawiczne detonacje 9_milimetrowych P38 zlały się w jedną. Cztery głowy wyznawców Proroka uderzyły o deski podłogi. Zanim ktoś otworzył usta, po Su i jego ludziach nie było śladu. Za nimi skoczyli do frontowego wyjścia Tony i George. Spóźnili się o pół minuty, bo właśnie zajeżdżał wóz policyjny. George w biegu strzelił do dwóch wyskakujących z samochodu agentów i obaj z Tonym zniknęli w zakamarkach ulicznych. Pech chciał, że tej nocy policja robiła nagłą obławę w poszukiwaniu sprawców napadu na kantor wymiany w śródmieściu. Ty i Muche nieopatrznie próbowaliście tylnego wyjścia. Muche nie miał nic do stracenia, szedł na całego. Strzelił pierwszego agenta, ale policja francuska nie nosi pistoletów tylko po to, żeby im kieszenie obciążały. Rozciągnęli go z dziurą w biodrze i dziękuj Bogu, że i ciebie nie utrupili. Zabrali nas wszystkich jak owce z pastwiska. Isidore, Gigi i ja nie mieliśmy przy sobie nic kompromitującego i wszystkie "identit~e" (fr. - papiery, dokumenty) w najlepszym porządku. Ręczył za nas właściciel knajpy całym majątkiem, tak że Gaston przy swoich stosunkach w dwa dni wyciągnął nas na wolność. Tony i George tej samej nocy płynęli w celach krajoznawczych do Hiszpanii. Nie gorzej wyszło nam z Muche; w trzy tygodnie za cztery tysiące dolarów wyciągnęliśmy go ze szpitala więziennego na dalsze leczenie do Hamburga. Ale z tobą - to była katastrofa. Amerykański paszport, armijny colt, rozszyfrowani Tony i George. Prasa dostała białej gorączki. POlicja podniosła głowę do góry. Prokuratury zatarły ręce. Nareszcie dostali przedstawiciela tajnych organizacji amerykańskich, mordujących obywateli Republiki. Na pierwszych stronach dzienników twoje fotografie. Przyznaję, że jesteś fotogeniczny i zachowałem z dziesięć tych dzieł sztuki do przekazania w spóściźnie potomności. Miałeś najlepszego adwokata we Francji, a mimo to wyrok uniewinniający podparliśmy dziesięcioma tysiącami dolarów
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.