A wydaje się jej, że znała go „^ zawsze"...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Dokładniej, od 1910 czy 1911, kiedy matka przywiozę j± — umieraj±c± — do Zakopanego z Davos w Szwajcarii gdzie zrobiono jej jeden z pierwszych w ¶wiecie rentge nów, stwierdzaj±cy gruĽlicę płuc i kiszek w takim stadium że skazano j± na ¶mierć, nie podejmowano nawet lecw ni±. Matka jednak zupełnie się z wyrokiem szwajcarso sław nie pogodziła, przywiozła do Zakopanego, gd^ dw tor Wilczynski, uczeń .słynnego Kazimierza Dłuskiego, W Jan J żad"e wierszyki czy bajeczki, a podręczniki do bumT^80' astrolo8ia• P"yroda, malarstwo — m.in. al- Nanol ana> historia — przepiękna na przykład ksi±żka o P° eonie. Miała potem to wszystko w swoich mieszka- 68 Joanna Siedlecka niach w Warszawie, spłonęło podczas Powstania Wa^B skiego. ^Ę Przychodził często z przyjaciółmi — malarzem Tyi Niesiołowskim, poet± Tadeuszem Nalepińskim (jegc Celina była przyjaciółk± matki), fotografikiem Tadti; Langierem, razem z którym robił jej zdjęcia. Przeróżnie ustawiali, czesali bujne włosy, które odziedziczyła po mata bo podobna jest do ojca z twarzy i figury — wysoka, szcz® ła. Moczyli póĽniej klisze w trocinach i zdjęcia stawały sn wypukłe, chropowate. Nie przypomina sobie natomiast, żAi kiedykolwiek j± malował, żeby mu pozowała. Tak że portta;| małej Haneczki, które zobaczyła po latach w „Zaginionyd obrazach i rysunkach Witkacego" (opracowanych przez Wo^ ciecha Sztabę), wykonywał chyba z pamięci, albo też koap letnie swoich seansów nie pamięta. Nie przypomina też sobie żeby który¶ z tych obrazów wisiał kiedy¶ w ich domu. Z Zakopanego pamięta również jego matkę — Ma" Witkiewiczow± — surow±, spracowan± kobietę, o któr szeptało się za plecami — opu¶cił j± bowiem m±ż, ktri przebywał za granic± z inn± kobiet±. Zarabiała m.in. lek jami muzyki i mała Haneczka była nawet na kilku — w się u Niesiołowskich, gdzie zbierała się grupka dzieci. mięta, że — mimo surowo¶ci i powagi — uczyła zy^ bardzo ciekawie. Pamięta i „Witkiewiczówkę", tzn. Antołówkę, jak wtedy mówiło. Pokój na piętrze, w którym zawsze z m k± mieszkały, pracownię Witkacego — wschodni±, rów11 na piętrze. Naokoło cudownie, cicho i pusto, jeszcze Jt-1 tylko dom, chyba Marusarzów, których dzieciaki wp^ czasem na Antałówkę. Pamięta go też już z Warszawy, z lat 20-tych i 3Vy Mimo burzliwego podobno romansu utrzymywał wiem z matk± kontakty przez całe życie, zostali p^YJc ' Zaginiony rysunek St. ;. Wilkuwicw węglem, sprwd 1914 roku, pnedstawiajacy Irenę -'^; corti;. Z inskrypcj±: „Melemile l Pan zrobił byka w lak pięknym temacie". ni. Także i podczas jej drugiego, nieudanego i tym razem TOlżeństwa z Ottonem Grosserem. Odwiedzał j± zawsze, •;dy przyjeżdżał z Zakopanego do Warszawy. Pani Anna ^ta JUŻ wprawdzie wtedy dorosła, miała własne mieszka- "le, ale również na Mokotowie. Matka zawsze więc zawia- ^amiala j± o jego wizytach — wiedziała, że córka bardzo ?o lubi i wyróżnia. Choć przecież spotykała u matki mnós- lw0 "nazwisk", chociażby Leona Schillera, Teofila Trzciń- ^kiego, Williama Horzycę, Aleksandra Zelwerowicza, ak- ^kę Stanisławę Wysock±. I rzeczywi¶cie, była nim zafascynowana, bardzo się jej P^obai. Piekielnie inteligentny, błyskotliwy, z wielk± to- warzysk± ogład±. Mimo swego rodzaju „szaleństwa" — wnoważony, znakomicie wychowany, z rzadka pozwa- 70 Joanna Siedlecka łaj±cy sobie na wygłupy, zarezerwowane — jak podbec — wył±cznie dla epatowania ceprów, nie dla przyj±ł Władaj±cy kilkoma językami, graj±cy na fortepianie, h chaj±cy bardzo zwierzęta — z czuło¶ci± przekręcał sotn. przez ręce ukochanego kota matki. Po prostu dżentelnB kto¶ z naprawdę dobrego domu. Nie tyle może zasobna słynnego jednak z intelektualnej atmosfery. Opowiadaj±; swoim pobycie w Rosji, podczas rewolucji paĽdziernik wej, podkre¶lał wła¶nie, jakim szokiem był dla niego - wychowanego w¶ród dyskusji o sztuce — ¶wiat, w który; się znalazł — przemoc, okrucieństwo, głód i nędza. Podobno pił, próbował narkotyków, nigdy jednak win obecno¶ci. I jako¶ to chyba po nim spływało, zawsze to1 wiem widziała go w formie. Dziwiły j± póĽniej te wszyst kie teksty przedstawiaj±ce go jako narkomana, pijaka, da waka oraz chama. W Warszawie przychodził sam, najczę¶ciej z nowyn dramatem, który przynosił matce do czytania i oceny. O" grywała najczę¶ciej w tragediach, miała poczucie hiiDioni ceniła więc bardzo jego angielski w pewnym sensie hmnoi którego Polacy kompletnie na ogół nie rozumieli, nawet najbardziej inteligentni, kulturalni, w gruncie rzeczy bard; jednak tradycyjni. Ona natomiast była otwarta na wszelfc nowinki w sztuce — malarstwie i teatrze; scenografii P"1 de wszystkim. Dlatego też, doskonale jego dramaty ro^ miała, dawała mu konkretne rady, z którymi się liczy ^ całe życie spędziła przecież na scenie. W ogóle się7Ies, rozumieli, a rozmawiali wła¶nie głównie o teatrze, we j nych wówczas inscenizacjach jego dzieł. O sztuce po P j tu, która była dla nich obojga tre¶ci± życia. ^"^^.i Lwowie w „Małym dworku", które reżyserował. "^(,1 pychaniu na scenę jego sztuk pomóc, niestety, ^^^ˇ — w Warszawie zacz±ł się jej zmierzch, nie miała Mahatma Witkac___________]__ -.^^Tt,^^ teatru do teatru, a pod koniec A-tych w ogóle już nie grała. « O ich przereklamowanym — zdaniem pani Anny — romansie niewiele ma do powiedzenia. Nigdy bowiem nie poruszała z matk± „tych spraw". Były inne czasy, nie mó- wiono o nich tak otwarcie jak dzi¶. Owszem, potrafiły na- prawdę szczerze ze sob± rozmawiać, ale nie „o sypialni". Nie wspomniała ani razu, nie dała do zrozumienia, że między ni± a Witkacym co¶ było. Traktowała go wył±cznie jako przyjaciela domu. Choć nie ukrywała, że był jednym z powodów jej rozwodu z ojcem, który wzięli w 1911 jeszcze w Zakopanem. Ojciec nie tolerował jednak nie tylko Witka- cego, lecz i większo¶ci jej przyjaciół
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. SkĹ‚adam siÄ™ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ… gĂłwnianego szaleĹ„stwa.