Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Trochê wredna, ale da siej±
opanowaæ, kiedy ju¿ siê j± pozna.
Magda walnê³a go lekko w g³owê i odebra³a butelkê. Nie maj±c nic lepszego do roboty, siad³em przy nich na piasku. Andrea nachyli³a siê i chcia³a u¶cisn±æ mi d³oñ.
- Dziêki za wszystko, co dla nas zrobi³e¶ - powiedzia³a w amangiel-
skim z silnym akcentem z Millsport. - Bez ciebie nikt by nie wiedzia³,
¿e ona ¿yje.
Daniel pokiwa³ g³ow±, ruchem spowolnionym przez wódkê.
- Zgadza siê, Kovacs-san. Niezbyt uprzejmie siê zachowa³em, kiedy
pan przyby³. Fakt, jestem teraz zupe³nie szczery, uwa¿a³em, ¿e to wszystko
bzdury. ¯e chce pan co¶ na tym zyskaæ, wie pan. Ale teraz, kiedy do³±
czy³ do nas Koi, cz³owieku, ruszamy w drogê. Wywrócimy tê pieprzon±
planetê do góry nogami.
Fala potwierdzeñ, trochê zbyt p³omiennych jak na mój gust.
- Niepokoje bêd± przy tym wygl±daæ jak karczemna bójka - rzuci³
Hiro.
Przej±³em butelkê i znów siê napi³em. Za drugim razem wódka nie by³a taka z³a. Mo¿e zd±¿y³em ju¿ znokautowaæ kubki smakowe.
- Jaka ona jest? - zapyta³a Andrea.
- Och... - Przed oczyma przemknê³y mi obrazy kobiety, która uwa¿a³a siê za Nadiê Makitê. Twarz wykrzywiona orgazmem. Od tej my¶li wzburzy³ siê kr±¿±cy w moich ¿y³ach koktajl hormonów. - Ona jest... inna. Trudno to wyja¶niæ.
Andrea pokiwa³a g³ow±, u¶miechaj±c siê promiennie.
- Mia³e¶ szczê¶cie, ¿e j± spotka³e¶ i z ni± rozmawia³e¶.
- Bêdziesz mia³a szansê, And - odezwa³ siê Daniel trochê niewyra¼nie. - Jak tylko odbijemy j± tym sukinsynom.
Fala entuzjazmu. Kto¶ rozpali³ ognisko. Hiro ponuro pokiwa³ g³ow±.
- Tak. Pora odp³aciæ Harlanitom za wszystkie ¶wiñstwa Pierwszych Rodzin. Nadchodzi prawdziwa ¶mieræ.
- Dobrze bêdzie - odezwa³a siê Andrea, patrz±c na rozpalany ogieñ - znów mieæ kogo¶, kto wie, co robiæ.
-
CZE¦Æ W
vnm TO SIE uczy
Jedno trzeba zrozumieæ: Rewolucja wymaga Po¶wiêcenia.
SANDOR SPAVENTA
Zadania dla auellistowskiej awangardy
ROZDZIR£ DUUDZIESn ÓSm
Na pó³nocny wschód wzd³u¿ krzywizny planety od Kossutha, na oceanie Nurimono le¿y archipelag Millsport, przypominaj±c kszta³tem rozbity talerz. Kiedy¶, przed eonami, stanowi³ olbrzymi system wulkaniczny rozci±gaj±cy siê na setki kilometrów, i jego dziedzictwo wci±¿ uwidacznia³o siê w dziwacznie zakrzywionych, zewnêtrznych krawêdziach wysp. Ognie karmi±ce wybuchy dawno ju¿ wygas³y, ale pozostawi³y po sobie strome, pofa³dowane góry, których szczyty spokojnie znios³y pó¼niejszy wzrost poziomu morza. W przeciwieñstwie do innych archipelagów na ¦wiecie Harlana, wulkaniczne dziedzictwo zostawi³o po sobie ¿yzn± glebê, wiêc wiêkszo¶æ powierzchni ziemi gêsto pokryta by³a naturaln± ro¶linno¶ci± planety. Pó¼niej przybyli Marsjanie i dodali do niej w³asne ¿ycie ro¶linne. Jeszcze pó¼niej przylecieli Ziemianie, i zrobili to samo.
W sercu archipelagu w splendorze wiecznobetonu i topionego szk³a rozci±ga³o siê Millsport. Stanowi³o d¿unglê miejskiej in¿ynierii, zajmowa³o ka¿d± dostêpn± grañ i zbocze, rozci±gaj±c siê na wodê w szerokich platformach i mostach d³ugich na wiele kilometrów. Miasta na Kossucie i Nowym Hokkaido osi±ga³y w ró¿nych momentach podczas ostatnich czterystu lat znacz±ce rozmiary i bogactwo, ale nic na planecie nie mog³o siê równaæ z t± metropoli±. Dom dla ponad dwudziestu milionów ludzi, brama do jedynego komercyjnego okna startowego w kosmos, na jakie pozwala³a sieæ orbitalna, centrum rz±du, korporacji i kultury. Czu³o siê, ¿e Millsport wsysa ludzi jak malstrom ze wszystkich miejsc na ¦wiecie Harlana.
- Nienawidzê tej dziury - odezwa³a siê do mnie Mari Ado, gdy wêdrowali¶my zadbanymi ulicami Tadaimako, szukaj±c kawiarni o nazwie Makita. Wraz z Brasilem przyblokowa³a na czas rajdu swój kompleks gor±czki rdzeniowej i zmiana wywo³ywa³a u niej nerwowo¶æ. - Pieprzona metropolitarna tyrania na skalê planety. ¯adne miasto nie powinno mieæ takich wp³ywów.
Typowa gadka, wprost z podrêcznika Quell. Od stuleci mówi siê o Millsport praktycznie to samo
|
WÄ…tki
|