— Można im także zrobić krzywdę z wierzchu — powiedział Karu¶...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
— Byłem ¶wiadkiem, jak się strasznie awanturowali, bo jeden drugiemu taki samochód podrapał i pogniótł. Bardzo tego nie lubi±. Mogliby¶cie spróbować też im co¶ podrapać i pognie¶ć. Pafnucy zacz±ł się obawiać, że nie zdoła zapamiętać tych wszystkich informacji. Milczał przez chwilę i powtarzał sobie w my¶li to, co usłyszał. — Podrapać i pognie¶ć — powiedział, bo to była ostatnia wiadomo¶ć. — Podrapać i pognie¶ć. Jak podrapać? Tak? Drapn±ł bardzo mocno łap± i wydrapał z ł±ki porz±dny pas trawy. Oba psy aż zaskomlały z zachwytu. — Pierwszorzędnie! — zawołał Pucek i wybuchn±ł ¶miechem. — Pafnucy, jedno takie twoje drapnięcie na każdym samochodzie i już ich macie z głowy! — Mam nadzieję, że nie boisz się do nich podej¶ć? — spytał Karu¶. — Nie, to oni jego się boj± — powiedział Pucek, bardzo roz¶mieszony. Pafnucy ci±gle wyobrażał sobie to drapanie i gniecenie. Klementyna, Matylda i Kiku¶ mogliby wskoczyć na taki samochód i trochę zatupać kopytkami. Klemens mógłby opu¶cić głowę i użyć swoich rogów. Ani jeleń jednakże, ani sarny nie podejd± do obcych ludzi za żadne skarby ¶wiata. Wilki też wol± być ostrożne. Może dziki? Jeżeli dzik kłapnie paszczęk±, może nie tylko pognie¶ć, ale nawet przedziurawić bardzo twarde rzeczy. Dziki wprawdzie też boj± się ludzi, ale zapach jedzenia bardzo wzmaga ich odwagę, a ludzie przecież przywoż± ze sob± piknik. .. — Można także dziobać — powiedział Karu¶. — Raz widziałem, jak jedna kura dziobnęła samochód, bo siedziało na nim co¶ jadalnego. Od razu zaczęli j± odpędzać z wielkim krzykiem. Przypominam wam, że znajduję się tu tylko chwilowo, na ogół mieszkam w miejscu, gdzie jest dużo samochodów. Dawno zauważyłem, że ludzie się o nie strasznie troszcz±. — Chyba teraz pójdę i wszystko wszystkim powtórzę — powiedział Pafnucy. — Naradzimy się razem. Możliwe, że jeszcze wrócę, żeby was o co¶ więcej zapytać, ale teraz lepiej nie, bo mogę zapomnieć. Dziękuję wam bardzo. — Nie ma za co — powiedział Karu¶. — Na wszelki wypadek będę się trzymał blisko lasu, żeby¶ mógł mnie łatwo znaleĽć. — Pomy¶lno¶ci, Pafnucy! — zawołał Pucek, kiedy Pafnucy już się zaczai oddalać. * Marianna wróciła od bobrów dopiero rano i Pafnucy czekał na ni±, powtarzaj±c sobie pod nosem wszystkie wiadomo¶ci, jakie powinien przekazać. Troszeczkę mu się pomieszały. — Czekaj — powiedziała Marianna po dłuższej chwili słuchania. — Przestaję rozumieć cokolwiek. Dziki maj± drapać wodę pod spodem? Co to znaczy? — Mnie się wydawało, że to ptaki powinny przegryzać co¶ pod spodem — rzekł słuchaj±cy również borsuk. — Też, przyznaję, nie rozumiem. Jeszcze nie widziałem gryz±cego ptaka. Pafnucy zdenerwował się trochę, bo od pocz±tku tego się wła¶nie obawiał. Spróbował zacz±ć jeszcze raz. — Owszem, wilki do przestraszenia nadaj± się nieĽle — zgodziła się po następnej chwili Marianna. — Tylko dlaczego ma się to odbywać przez ziemię albo przez piasek? — Nie, to nie tak — poprawił Pafnucy po¶piesznie i z zakłopotaniem. — To s± dwie oddzielne rzeczy. Przestraszenie jest dla ludzi, a piasek dla wody. — Po co wodzie piasek? — spytał do reszty skołowany borsuk, ale na szczę¶cie w tym miejscu Marianna odgadła. — Ach! — zawołała. — Oni pewnie mówili o oczyszczaniu wody! Jeżeli woda przes±czy się przez duż± ilo¶ć ziemi i piasku, i kamyków, zrobi się czysta! Wszystkie ¶wiństwa zostan± w tym piasku. To masz na my¶li? — Tak — powiedział z ulg± Pafnucy. — To jest jedna sprawa. — A drug± spraw± jest przestraszanie? — upewnił się borsuk. — Nie mam nic przeciwko temu, tylko co nam z tego przyjdzie? Pafnucy znów chciał powiedzieć wszystko razem. O tym, że przestraszeni ludzie uciekn±, nie myj±c samochodu, a potem wcale nie przyjd±, o tym, że powinno im się zrobić krzywdę w samochód, bo to ich zupełnie zniechęci, i o tym, jak ta krzywda ma wygl±dać. Okazało się, że ci±gle jest tego za dużo. — My¶lałam, że już skończyli¶my ze spodem — powiedziała Marianna. — Woda nie przepłynie po wierzchu, tylko pod spodem. Co to za nowy spód? — Samochodu — powiedział Pafnucy. — Te cuchn±ce potwory nazywaj± się samochody. Pod spodem maj± takie co¶, do¶ć miękkie do przegryzania, zapomniałem, jak to się nazywa. Takie nogi, co się kręc±. Borsuk miał inne w±tpliwo¶ci. — A dlaczego dziki maj± zje¶ć piknik? — zapytał. — I dlaczego musz± go je¶ć nad wod±? Nie mog± gdzie indziej? I czy to jest w ogóle jadalne? Pafnucy usiadł i chwycił się za głowę. — To takie strasznie trudne! — zawołał żało¶nie. — Jak oni do mnie mówili, wydawało się łatwe. Nie pytajcie mnie razem, tylko oddzielnie, bardzo was proszę! — Dobrze — powiedziała Marianna. — Skończmy ze spodem. Maj± nogi pod spodem. Normalna sprawa
WÄ…tki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. SkĹ‚adam siÄ™ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ… gĂłwnianego szaleĹ„stwa.