ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
Mój przyodziewek zaczęła i wrzasnęła na całe gardło, gdy barbarzyńca uniósł swój
obosieczny stalowy oręż.
Conan wprawnym ruchem pchnął mieczem ponad jej głową, przeszywając na wylot czarno
odzianego mężczyznę, który wybiegł z budynku ze sztyletem w dłoni i żądzą mordu w
oczach. Mężczyzna upadł, a wielobarwny turban zsunął mu się z głowy i potoczył po ziemi.
Ja chciałam tylko
zaczęła ponownie Tamira ciaśniej otulając się grubym
płaszczem, lecz urwała z przeciągłym piskiem gdy Conan bezceremonialnie przerzucił ją
sobie przez ramię.
Głupiaś ty, oj głupia, kobieto wymamrotał pod nosem i wypatrując koczowników,
którzy mogliby myśleć o czymś więcej, niż tylko o ratowaniu własnej skóry, skierował się ku
wyższym partiom gór.
Z tyłu za nim bitewny zgiełk i hałas przybrały na sile, gdy zamorańskie wojska wdarły się
na wzniesienie ponad wioską.
EPILOG
Opierając się o głaz, Conan po raz pierwszy od wielu dni promiennie się uśmiechnął. Już
niebawem opuszczą terytorium gór Kezankiańskich, a podczas swej wędrówki nie natknęli się
na choćby jednego koczownika, który nie uciekał, by ocalić skórę. Z całą pewnością nikt nie
miał ochoty atakować przybyszów z miasta.
A kiedy Tenerses zdał sobie sprawę, z iloma góralami przyszło mu się zmierzyć
mówił Fyrdan zaczął wzywać na przemian to mnie, to znowu kata.
Tam gdzie my się znaleźliśmy, również nie było wesoło rzekł Haral.
Za stary już jestem na takie przygody.
Jondra i Tamira, wciąż przyodziane w pożyczone płaszcze, siedziały przy niewielkim
ognisku, oparte o siebie głowami. Rozmawiały o czymś, nie przysłuchując się rozmowie
mężczyzn.
Nie było lekko z tymi Zamoranami kościsty mężczyzna zaśmiał się w głos.
W pewnej chwili myślałem, że rzucą się na mnie i żywcem obedrą ze skóry. I wtedy
rozległ się ten odgłos. Zadygotał i otulił się szczelniej płaszczem. Na ten dźwięk
kręgosłupy mężczyzn obróciły się w wodę. Górale, ogarnięci paniką poszli w rozsypkę.
To Conan powiedział Eldran z miejsca, gdzie oglądał dwa znalezione w górach
zbłąkane, nie mające jeźdźców, lecz osiodłane, kudłate koniki. Było ich więcej, lecz schwytali
tylko te dwa. To barbarzyńca zabił bestię ognia a gdy ją przebił
zawyła.
Zamoranin zwyciężył rzekł Haral i okrył się chwałą. Miną lata nim górskie
plemiona choćby tylko pomyślą o ponownym zjednoczeniu. W Shadizarze powitają go jak
bohatera, podczas gdy Cymmerianin nie zyska kompletnie nic.
Niech Tenerses pławi się w upragnionych zaszczytach mruknął Conan. My
żyjemy, a bestia jest martwa. I czegóż nam więcej trzeba?
Eldran odwrócił się energicznie od koni.
Jeszcze jednego. Chodzi o pewien dług. Jondro!
Szlachcianka zesztywniała i spojrzała przez ramię na rosłego Brythuńczyka. Tamira
podniosła się żwawo i otulając się ściślej czarnym płaszczem stanęła obok Conana.
Nie wiem nic o żadnym długu, który mogłabym u ciebie zaciągnąć powiedziała
surowo Jondra. Lecz z chęcią porozmawiam z tobą na temat przyodziewku. Jak długo
mam nosić tylko ten płaszcz? Nie wątpię, że mógłbyś znaleźć dla mnie coś więcej.
Przyodziewek to część wspomnianego długu odrzekł Eldran. Zaczął wyliczać na
palcach. Jeden płaszcz podbity borsuczym futrem. Jedna para nogawic z wilczych skór. I
wyborny nemediański sztylet. Nie wspomnę już o solidnej ranie na głowie. Ponieważ nie liczę
na zwrot wymienionych rzeczy, domagam się za nie godziwej zapłaty.
Jondra prychnęła.
Wyślę ci za nie z Shadizaru tyle złota, ile ważyły!
Z Shadizaru? Eldran wybuchnął śmiechem. Jestem Brythuńczykiem. Cóż mi po
całym złocie Shadizaru? I nagle rzucił się naprzód, przewracając Jondrę na ziemię. Od pasa
odwiązał długie, skórzane rzemienie, jak te którymi obwiązywał nogawice. Skoro nie
możesz mi zapłacić rzucił patrząc prosto w jej zdumione oczy wezmę w charakterze
wynagrodzenia ciebie.
Conan podniósł się i sięgnął po broń, lecz Tamira składając swe szczupłe dłonie na jego
ręku powstrzymała barbarzyńcę przed wyjęciem miecza.
Nic nie rób rzuciła półgłosem.
Potężny Cymmerianin spojrzał na nią chmurnie.
Aż tak jej nienawidzisz?
Tamira z uśmiechem pokręciła głową.
Aby to pojąć musiałbyś być kobietą. Ma do wyboru powrócić do Shadizaru, gdzie
mimo swej zamożności będzie przez wszystkich wyklęta i gdzie każdy łaknąć będzie jej krwi,
lub oddać się w niewolę mężczyźnie, który ją kocha. I ona miłuje go także, chociaż nie chce
przyznać się do tego. W takiej sytuacji dokonanie wyboru nie zajęłoby żadnej kobiecie nawet
chwili.
Conan musiał przyznać, że Jondra faktycznie nie stawiała oporu tak zażarcie jak mógłby
się spodziewać, aczkolwiek niedostatek ów nadrabiała z nawiązką nie przebierając w słowach
kierowanych do niewolącego ją Brythuńczyka.
Ty cuchnący Brythuński wole! Oby Elik pożarł twą duszę! Puść mnie! Zapłacisz za to
głową! Oby Derketo odebrała ci męskość! Zobaczysz, każę cię żywcem obedrzeć ze skóry!
Au! Jeśli nic mi nie zrobisz, dostaniesz za mnie sowity okup, tyle złota, ile nigdy jeszcze nie
widziały twoje kaprawe oczy! Puszczaj, i niech Mitra przeklnie cię na wieki!
Eldran wstał, uśmiechając się z satysfakcją. Szlachcianka leżała na ziemi, okutana
szczelnie w płaszcz i od ramion do kostek wprawnie skrępowana grubymi rzemieniami.
Nie oddałbym cię nawet za całe złoto Zamory powiedział. Poza tym co
niewolnicy w Brythunii po złocie w Shadizarze? Odwrócił się do niej plecami, a Jondra
sapnęła z oburzeniem. Pojmujesz, Cymmerianinie?
Conan i Tamira wymienili spojrzenia; złodziejka skinęła głową.
Chciałbym usłyszeć bardziej szczegółowe wyjaśnienie odparł. Lecz pora mi już
ruszać w drogę.
Niechaj Wiccana czuwa nad tobą, Cymmerianinie powiedział Eldran. Fyrdan i Haral
przyłączyli się do pożegnania.
Conan wskoczył na siodło jednego z dwóch koni. Tamiro? rzekł wyciągając obie
ręce
|
WÄ
tki
|