ďťż

„W domu Ojca mego jest mieszkań wiele”, powiedział Pan Jezus (J 14,2)...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Różne są drogi kapłaństwa Chrystusowego. Kobieta nie może odprawiać Mszy świętej, ale cokolwiek włącza w Ofiarę Jezusową — zawsze ją bogaci. W zróżnicowaniu dzieła Bożego tkwi wielka tajemnica Bożych planów. Matka Najświętsza była służebnicą Pańską i w milczeniu przyjęła najcichszą drogę swojego kapłaństwa, jaką Bóg Jej przeznaczył. Kobiety mają wielkie powołanie: iść drogą kapłanka Matki Bożej. Jest to kapłaństwo Chrystusowe, i kapłaństwo włączenia w wielkie dzieło Mszy świętej wszystkiego, co boli, nurtuje, jest trudne i sprawia cierpienie. TAJEMNICE BOLESNE NOC WIARY Tyle mówi się o Matce Bożej, stojącej pod krzyżem, którą nazywamy Bolesną. Jednakże Ewangelia podaje jeszcze kilka innych obrazów Matki Bożej Bolesnej z czasów nauczania Jej Syna, kiedy była jakby zupełnie przez Niego przemilczana, odsunięta i niepotrzebna. Po odnalezieniu Jezusa w świątyni jerozolimskiej, Syn wrócił do Niej do Nazaretu i był Jej poddany, ale kiedy odszedł od Niej, aby nauczać, już więcej nie wrócił. Była taka chwila, kiedy Matka znowu Go odnalazła. Już nie nauczającego w świątyni, ale w obcym domu. Stanęła pod bramą. Zawołano: „Oto Twoja Matka i bracia na dworze pytają się o Ciebie”, jednak Jezus przemilczał Ją i powiedział: „Kto pełni wolę Bożą, ten Mi jest bratem, siostrą i matką”. Matka Boża przemilczana. Kiedyś niewiasta z tłumu przybiegła i rzekła Jezusowi: „Błogosławione łono, które Cię nosiło, i piersi, które ssałeś” (Łk 11,27). Lecz On również przemilczał Matkę Bożą i rzekł: „Owszem, ale przecież błogosławieni ci, którzy słuchają słowa Bożego i zachowują je”(Łk 11,28). Mówią, że najciemniejszą nocą wiary dla Matki Bożej nie była noc pod krzyżem, ale ta noc wiary, kiedy była zupełnie przemilczana w czasie nauczania Pana Jezusa. Można trzymać zziębnięte Dziecko pod dziurawym dachem, ze straszydłem Heroda w oknie i można być szczęśliwym, że się jest tak blisko tego Dziecka, ma się Je na rękach i Ono uśmiecha się do nas. Można być przy łożu umierającego człowieka i odczuwać szczęście, że jest się przy nim, a on patrzy na mnie, coś mówi, podaje mi ostatnie polecenia. Najgorzej jednak być w zimnym Betlejem bez Jezusa na rękach, pod krzyżem, kiedy Jezus nic do nas nie mówi i przemilcza nas. Bóg prowadził duszę Matki Bożej do najwyższej świętości i dlatego uczył Ją najtrudniejszego milczenia wobec niepojętych Bożych spraw, wobec czegoś, co wydaje się nawet krzywdą. Jak często w naszym życiu są chwile, kiedy czujemy się zupełnie przemilczani. Wydaje nam się, że Bóg, do którego modlimy się, jakby wcale o nas nie pamiętał, zupełnie od nas odszedł, a my jesteśmy sami w ciemnej nocy wiary. Mówią, że kontemplacja jest tą wiarą, która pod światłem miłości zaczyna coś widzieć. Jest i wiara zupełnie ciemna, która niczego nie widzi, ta najtrudniejsza, kiedy człowiek chodzi po omacku, zupełnie nie czuje Boga przy sobie, chociaż się do Niego modli. Właśnie wtedy, kiedy przeżywamy najtrudniejsze chwile, kiedy czujemy się zupełnie przemilczani, odsunięci przez samego Boga, pomyślmy, że idziemy udeptanymi ścieżkami Matki Bożej. SENS CIERPIENIA Dziwili się Matka Boża i święty Józef temu, co mówił Symeon, kiedy przynieśli Dziecko do świątyni. Spróbujmy dziwić się i temu, co Symeon powiedział o Matce Bożej: „Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu.” (Łk 2,34–35) — co z języka wzniosłego można przetłumaczyć na potoczny: będziesz bardzo cierpiała dlatego, że Jezus będzie znakiem, któremu ludzie będą się sprzeciwiać. Nie Ty, lecz On. Będziesz cierpiała nie dlatego, że Ciebie dotknie prześladowanie świata, ale dlatego, że Jezus będzie ukrzyżowany. Czy nie zdumiewa nas ból człowieka, który nie myśli o sobie i cierpi dlatego, że ktoś inny cierpi? Obawiam się, że stale robimy z siebie męczenników od siedmiu boleści i cierpimy dlatego, że ktoś nam dokuczył, nie docenił, skrzywdził, że życie ułożyło się gorzej niż innym. Robimy z siebie znak, jakiemu wszyscy się sprzeciwiają. Ile razy obliczamy więcej niż siedem, osiem, piętnaście swoich krzyżów boleści
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.