Wioo! Hetta! ChBopcy przygldaj si sobie ukradkiem

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
 % Wszystko po staremu?  No.  Witek jeszcze nie przeBamaB pocztkowej nie[miaBo[ci.  Strycula zdrów,?  Pewnie! Jemu nigdy nic nie brakuje.  A pogoda bdzie?  [mieje si doktor Brodzki.  Co te| mówi wasi najstarsi górale?  Mnie ta w ko[ciach nie strzyka  mruczy pogardliwie Wosiak, bo pytanie nale|y do najnudniej-szych. Ale có|. Go[ pyta, odpowiedzie trzeba. A |e cepry zawsze o takie gBupoty...  Pstrgi s?  Andrzej marzy o taaakiej rybie.  S, jak konie. W poBudnie to wida, jak na dnie le|. Nieruchawe takie...  Otrute?  przeraziB si Jacek. Tyle si nasBuchaB o zatruwaniu rzek.  " Mii. Tylko na|arte. W samo poBudnie nie jedz. Czekaj. Na zachód.  Jak my na Stryculowy skarb, pamitasz, Jacek? 53 Oczy Jacka bByszcz. Ju| mu minBa senno[. Górskie powietrze dziaBa jak narkotyk. Podnosi wzrok na dalekie zamglone szczyty. Turni ju| wida, cho niezbyt dobrze. ZasBania j Bukowa Kopa, zielony [wierkowy pagór. Dalej wzrok chBopca przesuwa si do stóp skaB, w których pozornie nie ma nic, a jednak wszystko mo|e si tam kry. Mog tam by jaskinie i zbójnicy, urwiska i olbrzymy, smoki i skarby  jednym sBowem wszystko, co narzuci wspaniaBa wakacyjna fantazja, czysta jak dziecice sny. W Stryculowej izbie pachniaBo surowym drzewem, którego stru|yny gstymi skrtami zalegaBy [ciemniaB podBog, i woni gorcego kleju. Chata byBa tak stara jak jej wBa[ciciel. Wybudowana ongi[ z grubych, wzdBu| przepiBowanych pni zwanych w tych stronach pBazami. Te pBazy wizaBo si  na rybi ogon". Szczyt ozdobiony  w sBoneczko", dach kryty gontem z obszernym okapem. ByB to pikny góralski dom, jakich dzi[ ju| nikt nie buduje. PostawiB go Stryculowy ojciec przed osiemdziesiciu laty. Stare dzieje. Syn ozdobiB wntrze piknymi sprztami z olszynowego i modrzewiowego drzewa. StoBy i Bawy bogato rzezbione. Dzieci ze wsi lubiBy przesiadywa w Stryculowej chacie i przyglda si, jak z kawaBków zwykBych klocków drewnianych powstaj twarze pobru|d|one i surowe  ni to górali, ni to [witków. Sam Strycula nie wiedziaB dobrze, kogo rzezbi. Potem, kiedy pojawia si poczli tury[ci, rzezbiB zwykBe drewniane szkatuBki 54 z motywami tak typowymi dla gór: li[cie dziewisiBa, ostrewki, czyli jodBy, i leluje  zBotogBowy. Ale to ju| nie byBo rzezbienie  dla serca", tylko, jak mawiaj jeszcze w tych stronach, dla dudków
WÄ…tki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. SkÅ‚adam siÄ™ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ… gównianego szaleÅ„stwa.