Doprowadzili[cie mnie, gBupcy, do miejsca, którego poszukiwaBem od pocztku!  Ksi| Mysik!  trwo|nie wyszeptaBa Owsianka tulc si do Orzeszka

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
 Tak, to ja! Mam ze sob wiernego sBug Gryzika i prapra-wnuczk sBynnej Lukrecji. I... jeste[my dobrze uzbrojeni! I rzeczywi[cie. Ka|dy z nich w obu dBoniach dzier|yB pistolety na proch lub rapiery o ostrzu l[nicym niczym czysty diament.  Nie ujdziecie z |yciem, gBupcy!  dorzuciBa ochmistrzyni zanoszc si [miechem. Orzeszek w mig oceniB sytuacj. Istotnie, nie byBa najlepsza. Stali plecami do [lepej [ciany, w pobli|u nie byBo ani okna, ani drzwi, przez które mo|na by uciec. A przed sob ostrza, których ta, zdecydowana na wszystko, trójka nie zawaha si u|y.  Oddaj klucz!  za|daB Gryzik zbli|ajc si bezszelestnie.  SByszaBe[? Orzeszek zacisnB wargi.  Nigdy! MusiaBby[ mnie przedtem zabi!  Wic ci zabij!  ksi| Mysik z groznie sterczcymi wsami postpiB krok naprzód. I wtedy staBa si rzecz, niesBychana. Szary cieD czy raczej zjawa przeniknBa gruby mur i stanBa pomidzy przeciwnikami.  Lentycja!  jknBa ochmistrzyni upuszczajc broD. Z dBoni ksicia Mysika z brzkiem wypadBy rapiery. Szpieg Gryzik osBoniB oczy czarn opoDcz.  Tak, to ja  odparBa popielata staruszka cichym gBosem.  NadszedB ju| czas, bym std zniknBa na zawsze. Ale wcze[niej musz przywróci porzdek i spokój tego paBacu. Ty[ to sprawiB, Orzeszku, swoim tu przybyciem. To na ciebie czekaBam w swojej wie|y przez tyle, tyle lat. Otwórz t komnat... 72 ifc '*» ? M9»? * . '"' :'  % % Nikt si nawet nie zdziwiB, gdy w ciemnym korytarzu zaja[niaB na [cianie prostokt tajemniczych drzwi. Zamek cicho zazgrzytaB. Oczom stojcych ukazaBa si ogromna sala peBna [wietnych rycerskich zbroi. W kcie poByskiwaBy srebrem rkoje[cie rusznic, skrzynki prochu i oBowianych kul. Najwiksze wszelako zdumienie wywarBa na zgromadzonych armata z luf szerok jak obrcz beczki.  - Ile| tu dobra wszelakiego!  westchnB Zlepianko.  Wystarczy do obrony przed najliczniejszym wrogiem.  SBusznie mówisz  wyszeptaBa Lentycja.  Bo u|y tego or|a wolno wyBcznie w obronie wBasnej. Inaczej  ostrzegam  obróci si przeciwko wam! Moja misja skoDczona...  siwowBosa staruszka stawaBa si coraz bardziej przezroczysta, jakby wtapiaBa si w szary mur.  Zaczekaj!  zawoBaB gBo[no Orzeszek rzucajc si w jej kierunku.  Czego jeszcze chcesz, mBodzieDcze?  wyblakBe oczy u[miechaBy si w sieci zmarszczek.  Chc jeszcze wiedzie, dobra pani, dlaczego czekaBa[ wBa[nie na mnie.  Sam sobie dasz odpowiedz, gdy zostanie otwarty królewski skarbiec. Nie poznaBam ci w pierwszej chwili, przyznaj, starczy wiek to jedyne usprawiedliwienie. Ale na mnie ju| czas... |egnajcie.  I rozpBynBa si jak smuga dymu.  Biedna pani Lentycja  wyszeptaBa szczerze wzruszona Owsianka.  Nie jest wcale biedna  pokrciB Bys gBow Zlepianko
WÄ…tki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. SkĹ‚adam siÄ™ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ… gĂłwnianego szaleĹ„stwa.